Jak zyskać na złych długach

Długi dają sowity zysk spółkom windykacyjnym. Na zatorach płatniczych zarabiać mogą jednak nie tylko windykatorzy, ale i zwykli inwestorzy

Aktualizacja: 18.02.2017 07:52 Publikacja: 22.03.2012 00:01

Jak zyskać na złych długach

Foto: GG Parkiet

Rynek obrotu wierzytelnościami w Polsce od kilku lat rozkwita. Do spółek windykacyjnych trafia coraz więcej spraw, a skuteczność odzyskiwania długów rośnie. O tym, że biznes ten przeżywa złoty okres, świadczą również wyniki spółek windykacyjnych – z roku na rok coraz lepsze.

Trend w branży jest wzrostowy, nasuwa się więc pytanie – czy korzyści mogą mieć z tego również drobni ciułacze? Okazuje się, że tak. Jak wskazują specjaliści, zarabiać można na kilka sposobów, i to całkiem nieźle.

Fundusze tylko dla bogatych

Największe zyski z windykacji przechodzą przez fundusze sekurytyzacyjne – obecnie na rynku działa 26 takich podmiotów. Inwestycja w portfele wierzytelności (główny składnik lokat funduszy sekurytyzacyjnych) stanowi bardzo dobre uzupełnienie klasycznych inwestycji na rynku kapitałowym. Inwestycje takie nie są bowiem skorelowane z ogólną sytuacją gospodarczą i charakteryzują się dość stabilnymi stopami zwrotu. Wyniki takich funduszy robią wrażenie. Przykładowo inwestycja w certyfikaty funduszu BEST II NSFIZ przyniosła w ciągu 39 miesięcy od dnia rejestracji (2008 r.) 155-proc. stopę zwrotu.

Głównym problemem dla graczy jest jednak dostęp do takich funduszy. Ich inwestorami, obok firm profesjonalnie zajmujących się windykacją wierzytelności, są przede wszystkim zagraniczne banki inwestycyjne i fundusze private equity.

Jedną z nielicznych ofert skierowanych do zwykłych inwestorów przygotowało GO TFI. W ciągu 1,5 roku działalności SubGo Fund Wierzytelności wypracował ponad 100-proc. stopę zwrotu. Jednak i tutaj istnieją pewne bariery wejścia dla potencjalnych inwestorów. Kwota inwestycji jest bowiem wysoka – w  wypadku funduszu subGO Fund inwestor indywidualny musi wyłożyć co najmniej 200 tys. zł, aby nabyć certyfikaty tego funduszu. Według prawa minimalna kwota w tego typu inwestycjach nie może być mniejsza niż 40 tys. euro. Jak mówi Beata Kielan, prezes GO TFI, tak wysoki próg wejścia jest niezrozumiały.

– Ustawodawcy, oceniając ryzyko takich inwestycji jako bardzo wysokie, określili minimalny próg wejścia na 40 tys. euro. Jest to o tyle nieuzasadnione, że uzupełnienie portfela o takie inwestycje zdecydowanie zwiększa bezpieczeństwo całego portfela, a nie je zmniejsza, a ryzyko inwestycji w portfele wierzytelności nie jest większe niż inwestycji na rynku NewConnect lub w ogóle uczestniczenia w emisjach niepublicznych akcji – mówi Kielan. – Dla tych przecież nie ma progu wejścia i drobni gracze inwestują dość małe kwoty – dodaje prezes GO TFI.

Obligacje dla mniej zamożnych

Co więc pozostaje graczom, którzy nie są w stanie zainwestować tak dużych kwot? Od kilku lat warszawska giełda przeżywa szturm spółek windykacyjnych. ?Obecnie tak na rynku głównym, jak i na NewConnect jest 12 przedstawicieli branży. Inwestorzy mogą więc lokować środki bezpośrednio w akcjach spółek windykacyjnych.

Ci, którzy wolą teoretycznie bezpieczniejsze inwestycje, mogą także postawić na obligacje spółek windykacyjnych. Jest w czym wybierać, bo przedstawiciele branży byli jednymi z aktywniejszych emitentów obligacji w ubiegłym roku. Również na ten rok spółki zapowiedziały kolejne emisje.

– Sprzyjająca koniunktura dla windykatorów na rynku obligacji jest konsekwencją ich rosnącej skali działalności oraz osiąganych zysków, jak również obiecujących perspektyw na rynku krajowym i zagranicznym – mówi Sobiesław Kozłowski, analityk DM Banku BPS.

Co prawda większość emisji obligacji miała charakter prywatny i trafiała do ściśle określonej grupy inwestorów, ale drobni gracze też mogli i mogą inwestować w te papiery. Większość z nich notowana jest bowiem na rynku Catalyst. Najhojniejsza jest przy tym firma Navi Group, która zobowiązała się wynagrodzić nabywców obligacji kuponem w wysokości blisko 15 proc. w skali roku. Najniżej oprocentowane są papiery Kruka – niecałe 7,5 proc. Inwestorzy, którzy wolą jeszcze „bezpieczniejsze" papiery, mogą wybrać obligacje zabezpieczone. Pragma Inkaso zdecydowała się poddać dobrowolnej egzekucji, aby przekonać inwestorów, że nie będą mieli problemów z odzyskaniem pieniędzy ulokowanych w obligacjach.

– Rozważając inwestycje w obligacje spółek wierzytelnościowych, warto wziąć pod uwagę dostęp do informacji finansowych spółki (istotne, czy jest ona notowana na GPW, na NC lub jest spółką niepubliczną), czy obligacje są zabezpieczone, jaka jest rentowność obligacji, oraz jak oceniamy kompetencje zarządu – wymienia Sobiesław Kozłowski.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych