Sposobów jest wiele, w zależności od posiadanych kompetencji.
Na GPW trudno znaleźć spółki, których wyceny bezpośrednio wiążą się z notowaniami surowców. Nawet kurs KGHM, jednego z największych producentów miedzi na świecie, nie jest już tak mocno skorelowany z wyceną metalu jak kiedyś. Z drugiej strony w ostatnim czasie mocno rosła kapitalizacja Mennicy Polskiej – producenta i dystrybutora złotych sztabek – która korzysta na wzroście zainteresowania Polaków złotem i systematycznie zwiększa sprzedaż.
Bezpośrednia inwestycja w metale szlachetne: zakup złotych, srebrnych czy platynowych sztabek – to raczej inwestycja długoterminowa, z uwagi na marże (a w przypadku srebra podatek) dystrybutorów oferujących odkupienie kruszcu od klientów.
– Przeciętny Kowalski powinien raczej unikać zaawansowanych instrumentów, których działania nie rozumie, takich jak platformy inwestycyjne, na których można grać na kontraktach na różne surowce. Byłoby to bardzo ryzykowne posunięcie, bo mogłoby doprowadzić do utraty dużej części kapitału – mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finance. – Dla osób niedysponujących profesjonalną wiedzą na temat rynków radziłbym raczej gotowe produkty finansowe – dodaje. Wylicza fundusze inwestycyjne (inwestują w surowce, instrumenty na nich oparte lub tylko akcje spółek z sektora), produkty strukturyzowane (oparte na notowaniach konkretnego surowca lub koszyka) oraz dostępne na GPW certyfikaty strukturyzowane („naśladują" notowania surowców bazowych).
– Większość produktów strukturyzowanych ma pełną ochronę kapitału. Klienci mogą odzyskać zainwestowane środki, choć uwzględniając inflację może się okazać, że ponieśli stratę – mówi Krasoń.