Niektórzy analitycy uważają, że obligacje korporacyjne to dobry pomysł na inwestycję w najbliższych miesiącach. Jednocześnie podkreślają, że papiery dłużne firm obarczone są sporym ryzykiem. – Zasadniczo powinniśmy wybić sobie z głowy przekonanie o niskim ryzyku obligacji korporacyjnych – taka obligacja limituje zysk, nie limitując straty, ale niewielu inwestorów o tym wie – przestrzega Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.
Zminimalizować ryzyko
Tego typu papiery można kupić bezpośrednio na rynku Catalyst, jak i poprzez wyspecjalizowane fundusze inwestycyjne. Pierwszy sposób jest bardziej ryzykowny – szczególnie dla mniej doświadczonego inwestora. To ryzyko można zminimalizować, jeśli wybierze się najbezpieczniejsze papiery notowane na Catalyst. Do takich należą obligacje banków (w tym spółdzielczych). Papiery te są stosunkowo bezpieczne, gdyż sektor bankowy objęty jest szczególnym nadzorem i regulacjami ze strony państwa. Jednak większe bezpieczeństwo to niższe odsetki, które dla obligacji emitowanych przez te instytucje wynoszą średnio 2–4 proc. powyżej stawki WIBOR (po jakiej banki pożyczają sobie środki), a WIBOR 6M obecnie wynosi ok. 3,9 proc.
Kupując samodzielnie papiery firm z innych branż, należy być już bardziej ostrożnym i wybierać obligacje wypuszczane tylko przez znane przedsiębiorstwa generujące duże przepływy gotówki. Analitycy zwracają uwagę, że obligacje emitentów o wyższym (co niekoniecznie znaczy wysokim) ryzyku upadłości mogą przynieść kilka dodatkowych punktów procentowych rentowności, jednak niewypłacalność emitenta może spowodować stratę na danej serii rzędu kilkudziesięciu, a nawet stu procent. Ograniczyć ją może solidne zabezpieczenie obligacji, np. hipoteka na gruncie w dobrej lokalizacji. Dlatego warto zwracać uwagę, czy dany papier jest zabezpieczony i co stanowi to zabezpieczenie.
Nie można zapomnieć również o dobrej dywersyfikacji portfela złożonego z obligacji firm. A żeby dobrze zróżnicować taki portfel, trzeba dysponować już znacznym kapitałem – nawet powyżej 1 mln zł. Nie wszystkie bowiem papiery są dostępne na rynku Catalyst, gdzie można kupić obligacje o niższej wartości nominalnej (już od 1 tys. zł do 10 tys. zł) niż standardowo, czyli 100 tys. zł. – Indywidualny inwestor może mieć spore problemy z zakupem wystarczającej liczby obligacji różnych podmiotów. Jeśli nawet założymy, że ma wystarczającą ilość środków, aby zbudować dobrze zdywersyfikowany portfel, to ten proces zajmie mu dużo czasu niezbędnego na analizę finansową emitenta i dokonanie koniecznych transakcji – zauważa Adrian Folwarski, zarządzający w BDM TFI.
Z kolei kupno jednej obligacji obarczone jest dużym ryzykiem. – Przecież nabycie obligacji jest czymś podobnym do udzielenia kredytu. Pozostają zatem dwa pytania. Pierwsze, dlaczego firma chce kredyt?od nas, a nie od banku? A drugie, czy można znaleźć bank, który w swoim portfelu kredytowym ma jednego kredytobiorcę? – mówi Mariusz Staniszewski.