W piątek WIG20 spadł poniżej 2400 pkt. Jak pan ocenia jego perspektywy?
Z punktu widzenia analizy technicznej przebicie poziomu 2420 pkt jest niepokojące. Uważam, że kurs może spaść do 2350 pkt, gdzie znajduje się baza, z której wcześniej się wybijał. Jeśli 2350 pkt pęknie, to ostatnią deską ratunku będzie okolica 2300 pkt. Sforsowanie tego pułapu przypieczętuje utworzenie formacji szczytowej i będzie oznaczać wejście w falę spadkową. Trzeba też zwrócić uwagę, że ostatnim spadkom towarzyszył duży wolumen obrotu. Wygląda na to, że część funduszy czyści swoje portfele przed końcem roku tworząc presję podażową, choć jest to tylko moja teoria. Zwrócę uwagę, że słabo radzą sobie spółki paliwowe i one dołują indeks. Na szczęście dobrze radzą sobie banki, jak PKO BP, Pekao, BZ WBK czy mBank. Może to zmiana liderów, z surowcowych na finansowych.
Nie dziwi pana fakt, że WIG20 spada podczas, gdy z gospodarki płyną dobre sygnały – świetne odczyty PKB i PMI?
Trudno wytłumaczyć tę rozbieżność. Rynek zachowuje się nieracjonalnie. Może osłabienie WIG20 ma chwilowy charakter i zaraz dojdzie do odbicia. Bo raczej trudno będzie utrzymać niskie wyceny przy pędzącej gospodarce. Chyba, że GPW dyskontuje jakieś załamanie makroekonomiczne, którego jeszcze się nie spodziewamy. Ale jest to tylko gdybanie.