Chciałbym teraz pomówić trochę o kondycji naszego rynku. Przemek Tychmanowicz pisał ostatnio na naszych łamach, że od lat GPW nie potrafi przyciągnąć młodych inwestorów i bazuje na takim stałym „elektoracie". Co jest przyczyną tej niemocy? Dlaczego GPW przestała być sexy?
My też dostrzegamy tę tendencję już od dłuższego czasu. Myślę, że wszyscy uczestnicy rynku z GPW na czele powinni uderzyć się w pierś, bo trochę zatrzymali się w czasach, gdy słowo „giełda" samo z siebie było nobilitacją, a bycie inwestorem giełdowym dawało +5 pkt do wizerunku (śmiech). I doszło niestety do tego, że przedstawiciele rynku – giełda, domy maklerskie, spółki – zapomnieli o podejściu klienckim. Zapomnieli o tym, że o tego inwestora, akcjonariusza trzeba powalczyć. Nie może być tak, że giełda tylko umożliwia handel. Ona musi zmierzyć się z wyzwaniami w postaci forexu, kryptowalut, czy equitycrowdfundingu. Inwestorzy oczekują bezpieczeństwa, płynności, łatwego, taniego i szybkiego dostępu do rynku, a także zróżnicowanej oferty. Nie ma jednej recepty na obecne bolączki, ale trudno nie odnieść wrażenia, że ten rynek jest przeregulowany. Wiadomo, że regulacje są potrzebne by zapewnić bezpieczeństwo, ale cienka jest granica między dbaniem o standardy, a uciążliwym dokręcaniem śruby. Do tego dochodzi demontaż OFE. Tu także giełda straciła wizerunkowo, bo przekaz był taki, że to jest złe miejsce na oszczędzanie na emeryturę. W tym sensie ten rynek nie jest atrakcyjny dla młodych inwestorów.
Nie ma pan wrażenia, że giełda jest traktowana trochę jak klub ekstraklasy, w którym trenera wymienia się raz na sezon? W ostatnich latach mieliśmy kilku prezesów, a przecież taka rotacja nie służy zarządzaniu tak ważną spółką.
Jeśli prezesowi sen z powiek spędza to, czy za pół roku nadal będzie pełnił swoją funkcję, to raczej nie będzie podejmował trudnych, systemowych decyzji, tylko raczej skupi się na krótkoterminowych problemach. A w biznesie skupienie się tylko na takich kwestiach może być pułapką. Nas też dotknął problem rotacji, bo rok temu podpisaliśmy z GPW porozumienie, ale w międzyczasie zmienił się prezes, a wraz z nim zmieniła się koncepcja. I wiele z działań, które planowaliśmy, nie zostało przeprowadzonych.
Sprawa GetBacku chyba też nie pomaga polskiej giełdzie? Niby regulowany rynek, standaryzacja, rekomendacje, ratingi, nadzór, a tu taki „zonk".
Sprawa tak dużego kalibru, ogromne kwoty i wiele zaangażowanych inwestorów, wydarzyła się na niełatwym ostatnio rynku, co faktycznie dodatkowo nadwyręża jego wizerunek. W mediach branżowych problem jest szeroko komentowany, a na forach pojawiają się różne teorie, nawet spiskowe. Do nas często docierały takie głosy, że skoro instytucje nie chciały już tego „towaru" to zaczęto wciskać go drobnicy.