Zysk pewny jak w banku, to już tylko slogan reklamowy. Chodzi nie tylko o nadszarpniętą reputację banków, których doradcy w ostatnich latach sprzedawali klientom produkty inwestycyjne przynoszące straty, ale też o lokaty. Co prawda bank zawsze wypłaci odsetki od lokaty, ale teraz są one tak niskie, że niejednokrotnie nie wystarczają na pokrycie skutków inflacji (wyniosła średnio 1,6 proc. w 2018 r.) oraz opłacenie podatku od zysków kapitałowych (19 proc.).
Zarabiamy symbolicznie
Obecnie średnie oprocentowanie nowych depozytów gospodarstw domowych wynosi 1,8 proc., a trzymiesięcznych – 2,2 proc. – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. To i tak nieco więcej niż jeszcze parę miesięcy temu, gdy stawki wynosiły odpowiednio 1,6 i 1,8 proc. Średnie oprocentowanie nieco wzrosło, gdy Idea Bank oraz Getin Bank zostały zmuszone do zaoferowania atrakcyjnych odsetek po wybuchu afery taśmowej z udziałem byłego szefa KNF.
To w dużej mierze dzięki tym bankom realne średnie oprocentowanie nowych depozytów pod koniec ubiegłego roku stało się dodatnie. W przypadku nowej lokaty realna stawka wynosi przeciętnie 0,4 proc. w skali roku. Rok temu było to minus 0,9 proc., co oznaczało, że po roku otrzymywaliśmy od banku kwotę realnie niższą o 0,9 proc. – i to pomimo wypłaty odsetek.
Na koncie zamiast na lokacie
Teraz sytuacja oszczędzających w bankach także jest nieciekawa. Jeśli ulokujemy 100 tys. zł, to po roku – przy obecnym średnim oprocentowaniu – realnie zyskamy 380 zł. W przypadku stosunkowo niewielkich kwot deponowanych na krótkie okresy zarobek jest tak niewielki (np. kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych), że Polacy przestają sobie zawracać głowę szukaniem w miarę atrakcyjnych lokat i trzymają pieniądze na rachunkach bieżących. Ich udział w łącznych depozytach indywidualnych klientów w bankach sięga już 66 proc. Dla banków to czysta korzyść, bo rachunki te są zwykle nieoprocentowane, więc za pieniądze potrzebne do rozwijania akcji kredytowej banki płacą niewiele albo niemal wcale.
Realne straty z lokat zdarzały się już w przeszłości. Na przykład na początku 2010 r. nominalne średnie oprocentowanie nowych lokat dla klientów indywidualnych sięgało 4 proc., jednak podatek oraz wysoka inflacja, sięgająca 3,5 proc., powodowały, że realna stawka była lekko poniżej zera. Teraz się zdarza, że banki oferują około 3 proc., a nawet więcej, ale zwykle są to propozycje wyłącznie dla tych, którzy przynoszą do banku nowe środki, lokują kwotę w wysokości limitowanej przez bank, spełniają dodatkowe warunki; czasami trzeba np. założyć konto w banku albo wykonać odpowiednią ilość transakcji kartą.