Co będziesz mógł i chciał robić za 10–20 lat? To pytanie powinni sobie zadać nie tylko uczniowie szkół średnich, studenci i młodzi pracownicy z pokolenia Y, ale również ich starsi koledzy: 40+ czy nawet 50+. Ci starsi też nie mają gwarancji, że wykonywany teraz zawód zapewni pracę do emerytury, a nawet że przetrwa w obecnej formie.
Eksperci rynku pracy od dawna zwracają uwagę, że każdy musi się liczyć z trzema–czterema zmianami zawodu albo specjalizacji w trakcie swojej kariery. Ostatnio liczba ta jest podwyższana nawet do siedmiu–ośmiu, bo wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie dłużej pracować. W dalszej perspektywie mało realne jest utrzymanie wieku emerytalnego na poziomie ustalonym w XIX wieku, gdy żyliśmy średnio o 20 lat krócej niż dzisiaj.
Demograficzna luka
Ekonomiści wyliczający wysokość naszych przyszłych emerytur zgodnie ostrzegają, że większość z nas – chcąc utrzymać obecny poziom życia – będzie musiała pracować dłużej, opóźniając przejście na emeryturę albo dorabiając sobie do świadczenia. Warto więc zawczasu zadbać o siły i kwalifikacje niezbędne do dłuższej pracy. Według danych ZUS pod koniec ubiegłego roku ponad 747 tys. emerytów (więcej niż 13 proc. pobierających emerytury) pracowało – najczęściej w handlu detalicznym i naprawach, usługach administrowania, opiece zdrowotnej i opiece społecznej.
Z badania agencji zatrudnienia Work Service wynika co prawda, że prawie siedmiu na dziesięciu ankietowanych pracowników deklaruje chęć przejścia na emeryturę zaraz po osiągnięciu wieku emerytalnego, ale 22 proc. (najczęściej osoby samozatrudnione i specjaliści) zamierza pracować dłużej. Jak zaznacza Iwona Szmitkowska, prezes Work Service, już 18 proc. firm w większym stopniu chce zatrudniać pracowników w wieku emerytalnym oraz emerytów. Ta tendencja powinna się w Polsce nasilać.
W najbliższych latach starszym pracownikom będzie sprzyjać demografia, a konkretnie malejąca liczba Polaków w wieku produkcyjnym. Według prognozy GUS już w 2020 r. ta druga grupa skurczy się do 22,8 mln, czyli będzie o ponad 484 tys. mniejsza niż w 2018 r. i o ponad 1,2 mln mniejsza niż w 2015 r. Jak prognozuje PwC, do 2025 r. deficyt pracowników przekroczy w Polsce 1,5 mln osób. Część tej luki wypełnią cudzoziemcy, co dla pracowników i menedżerów oznacza konieczność dostosowania się do różnokulturowego środowiska. Firmy będą zmuszone do zabiegania o kandydatów do pracy. Częściej będą musiały inwestować w ich szkolenie i przekwalifikowanie, co dla pracowników jest optymistyczną wiadomością. Jednak w dłuższej perspektywie (10–15 lat) zatrudnienie w części zawodów może radykalnie spaść z powodu rozwoju automatyzacji i robotyzacji.