Miedź powoli stara się odrabiać poniesione w styczniu straty. Przypomnijmy, że w ubiegłym miesiącu cena tego surowca spadła z poziomu prawie 6300 dolarów za tonę do 5600 dolarów. – W ujęciu krótkoterminowym spadki na tym rynku są następstwem wypłynięcia ,,czarnego łabędzia", który pojawił się w postaci nowej koronawirusowej epidemii – wskazuje Wojciech Kowalski z Efix DM.
W lutym byki na tym rynku próbują się jednak odegrać. Miedź obecnie znajduje się powyżej 5700 dolarów, chociaż mówienie o tym, że sytuacja została opanowana, z pewnością jest dużym nadużyciem. Straty poniesione w ubiegłym miesiącu były jednak bardzo wyraźne. – Miedź odrabia straty drugi tydzień z rzędu, ale jej cena wciąż nie jest zbliżona do poziomu sprzed kryzysu zdrowotnego – zwraca uwagę David Madden, analityk CMC Markets.
Chińskie wsparcie
Dla miedzi najważniejsze oczywiście jest to, co dzieje się w Chinach. W tym kontekście nie dziwi fakt, że temat koronawirusa odmieniany jest na wszystkie możliwe sposoby. Z drugiej strony warto jednak też zwrócić uwagę na działania Ludowego Banku Chin. – Luzuje on politykę monetarną w celu zapewniania gospodarce dodatkowego wsparcia, gdy ta mocno hamuje w pierwszym kwartale przez zamknięcie fabryk oraz zakaz przemieszczania w związku z koronawirusem – wskazuje Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Jak dodaje, obniżka stóp procentowych w Chinach ma być dodatkowym impulsem dla wznawiających pracę firm. – Od połowy lutego część przedsiębiorstw zaczęła już produkcję i aktywność stopniowo przyspiesza. Gospodarka chińska odzyska jednak dopiero pełnię możliwości, gdy zakaz podróżowania zostanie całkowicie zniesiony. Wydaje się, że to jeszcze nie koniec ekspansji monetarnej. W dalszej części roku zapewne władze będą podejmowały kolejne działania stymulujące wzrost gospodarczy w celu odreagowania spadków z pierwszych trzech miesięcy. Planowana jest już obniżka podatków dla przedsiębiorstw. W poniedziałek w Chinach zdiagnozowano niespełna 2 tys. nowych przypadków zakażeń, czyli nieco więcej niż dzień wcześniej, i pojawiły się kolejne przypadki zgonów poza granicami Chin, co wskazuje, że jeszcze długa droga do opanowania zagrożenia. Liczba zarażonych osób przekroczyła już 70 tys. – podkreśla Sadoch. Działania chińskiego banku centralnego są oczywiście doskonałym pretekstem do odbicia cen miedzi. Nie oznacza to jednak, że wszystkie problemy zniknęły.
Znaki zapytania
– Według analityków z Państwa Środka lutowa produkcja wszystkich chińskich hut miedzi powinna się skurczyć w stosunku do stycznia o około 15 proc. W przypadku Tongling Nonferrous Metals, drugiej co do wielkości huty miedzi w Chinach, wykorzystanie mocy przerobowych zredukowane ma zostać o około 20 proc. W rezultacie stawki obróbkowe dla opłat na rynku chińskim utknęły na ultraniskich poziomach wynoszących 60 dolarów za tonę, powodując tym samym poważne problemy finansowe niektórych tamtejszych przetwórców. Przekładają się one na ryzyko ich niewypłacalności, zatem stawiają w kłopotliwej sytuacji dostawców miedzi z zagranicy. Przykładem może być odmowa przedłużenia współpracy po 2020 r. między chilijskim Codelco a czwartym co do wielkości zakładem przetwórczym Chin: Dongying Fangyaun – tłumaczy Wojciech Kowalski. Jak dodaje, można zakładać, że światowy rynek miedzi wchodzi powoli w fazę nadpodaży. To oczywiście stawia pod znakiem zapytania dalsze zwyżki na tym rynku.