W samym tylko grudniu 2020 r. Polacy zaoszczędzili co najmniej 30–35 mld zł. Na kwotę tę składają się inwestycje w obligacje skarbowe, fundusze czy mieszkania, gotówka trzymana w „skarpetach", a przede wszystkim pieniądze zdeponowane w bankach.
W sumie na koniec grudnia depozyty osób prywatnych, rolników i mikrofirm – według danych NBP – wyniosły 1,2 bln zł (samych gospodarstw domowych 993,8 mld zł). To rekord. Co prawda lokat z terminem do dwóch lat włącznie ubyło, w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku, niemal 90 mld zł, ale o ponad 183 mld zł wzrosła wartość depozytów bieżących. Łączna kwota trzymana przez Polaków w bankach tylko w grudniu zwiększyła się o 23,4 mld zł. Jest to największy miesięczny przyrost od 1996 r., od kiedy NBP publikuje takie informacje.
Doceniliśmy poczucie bezpieczeństwa
Co spowodowało, że mamy takie rekordy? Najwyraźniej Polacy odkładają pieniądze na czarną godzinę. W czasie pandemii jeszcze wyraźniej niż zwykle widać, jak wielkie znaczenie mają oszczędności. Dzięki nim czujemy się bezpieczniej. Możemy przez jakiś czas poradzić sobie w razie utraty pracy czy zamknięcia biznesu.
Większość doradców rekomenduje, żeby mieć odłożoną kwotę odpowiadającą co najmniej sześciomiesięcznym kosztom utrzymania. Zakłada się, że pół roku powinno wystarczyć na znalezienie nowego źródła dochodów. Oczywiście wiele zależy od tego, jaki mamy zawód, czy jesteśmy w stanie dostosować się do wymagań rynku pracy, jaka jest nasza sytuacja rodzinna.
Doradcy nie mają także wątpliwości, że najlepiej sprawdza się strategia systematycznego odkładania z góry określonych kwot (np. w relacji do zarobków). Można po prostu ustawić stałe zlecenie z konta bankowego. Jeśli zaplanujemy, że oszczędzać będziemy tyle, ile nam zostanie pod koniec miesiąca, możemy się przeliczyć.