Andrzej Stec: Rok temu obawiał się pan wysokiej inflacji. Ona nadeszła. I po cichu zjada zadłużenie państwa wraz z siłą nabywczą konsumentów. Pytanie co będzie dalej.
Wiesław Rozłucki. Inflacja szybko nie ustąpi, to zjawisko trwałe. W przeciwieństwie do poprzedniej deklaracji prezesa NBP nie jest przejściowa. Jest o wiele silniejsza niż przypuszczaliśmy. Mocniejsza niż myślałem rok temu. Wszystkich zaskoczyła wysokość inflacji. Przewidywane jest lekkie osłabienie tempa wzrostu inflacji w I kw. 2022 r. z powodu pakietu antyinflacyjnego. Mam jednak taką hipotezę: pakiet zadziała szczególnie mocno w I kwartale (zmniejszy się może o 1-1,5 pkt proc.), a od II kwartału inflacja wróci do poprzedniego trendu. Spodziewam się, że jeżeli w ciągu I kwartału nie będzie wyraźnego osłabienia, to rząd przedłuży pakiet o kolejny kwartał. Coraz bardziej będzie to inflacja popytowa. Mamy niedobory na rynku pracy, pracownicy mają silniejszą pozycję przetargową. Polskie społeczeństwo o wiele bardziej obawia się drożyzny niż koronawirusa. To bardzo silny bodziec do podwyższania wynagrodzeń i przyszłych oczekiwań inflacyjnych. Lekka spirala inflacyjna już się zaczęła, bardzo trudno będzie ją zatrzymać.
Obawia się pan kryzysu energetycznego w Europie?
Tego się mniej obawiam. Przyczyny wzrostu cen energii są krótkotrwałe. Wydarzenia klimatyczne i awarie to sprawy, które szybko się kończą. Jedna rzecz jest długotrwała – zmiana miksu energetycznego na energię odnawialną. To wymaga dużych nakładów inwestycyjnych, co podwyższy koszty. Trend w kierunku zielonej energii jest nie do uniknięcia. Zmiana w kierunku zielonej energii będzie podwyższać koszty systematycznie.