Zboża: tegoroczny hit inwestycyjny

Najmocniej wzrosły ceny produktów rolnych, na przykład owsa, kawy, rzepaku. Bardziej niż metali przemysłowych, a nawet surowców energetycznych, choć to te ostatnie budzą najwięcej emocji w ostatnich miesiącach.

Publikacja: 16.12.2021 14:04

Foto: Shutterstock

Indeks S&P GSCI (punkt odniesienia dla inwestycji na rynkach towarowych) zwiększył się w tym roku o ponad 28 proc., a CRB Commodity Index (wskaźnik cen kontraktów futures na towary) o 32,5 proc. Wpływ na wyższy wzrost drugiego z indeksów mają notowania zbóż i innych produktów spożywczych (stanowią ponad połowę jego portfela); w tym roku produkty te wyraźnie podrożały. To również dowód na to, że indeks CRB jest bardziej traktowany jako miernik inflacji i w tej roli dobrze się sprawdza. Tak drogo nie było od ponad dekady.

Żywność, jak wylicza Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa FAO, jest najdroższa od czerwca 2011 r. Indeks cen żywności, obejmujący 95 różnych produktów, wzrósł o 27,3 proc. w ujęciu rocznym. Wartość wskaźnika cen zbóż zwiększyła się w listopadzie 2021 r. o 3,1 proc. w porównaniu z październikiem i o 23,2 proc. w ujęciu rocznym. Pszenica była w listopadzie najdroższa od maja 2011 r. O prawie 40 proc. zdrożał przez 12 miesięcy cukier. Według FAO to efekt rosnących cen etanolu; notowania kontraktów poszły w górę o 55 proc.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowców w Saxo Bank, podkreśla, że jesienią, aż do ostatniego tygodnia listopada, fundusze agresywnie skupowały produkty rolne, równocześnie zmniejszając swoje zaangażowanie na rynku energii i metali. W efekcie tego ich łączna długa pozycja w 13 najważniejszych kontraktach terminowych wzrosła do najwyższego poziomu od sześciu miesięcy (nominalna wartość odpowiadająca kwocie 43,5 mld dolarów). Nie bez znaczenia dla rynku surowców jest też wzrost cen energii oraz transportu.

Rekordowe notowania

Na rynku kontraktów terminowych najlepszymi inwestycjami w tym roku były: owies, kawa i rzepak. Owies zdrożał prawie o 99 proc., kawa o ok. 90 proc., a rzepak o ponad 64 proc.

Powodem wzrostu cen owsa była susza w Kanadzie. Kraj ten jest największym eksporterem tego zboża. Cena przekroczyła rekordowe dotąd notowania z wiosny 2014 r. Teoretycznie w Europie sytuacja jest lepsza, ale jak oceniła Komisja Europejska, zbiory są niższe niż przed rokiem. Mniejsze będą też, według prognoz USDA, zbiory pszenicy, na którą kontrakty drożeją już prawie o 26 proc.

Najdroższa od siedmiu lat jest kawa. To skutek przede wszystkim złej pogody w Brazylii (najpierw była susza, a później mrozy) oraz nadmiaru deszczu w Kolumbii. Zawinił też covid, który utrudnił dostawy z wietnamskich plantacji.

Susze i upały wywindowały również ceny rzepaku, który podrożał o 63 proc. Rosną też notowania pszenicy ze względu na słabe zbiory w Ameryce Północnej i spadek eksportu z Rosji (jest to największy eksporter tego zboża). Złe prognozy dotyczące zbiorów wpłynęły na wzrost zamówień na pszenicę z europejskiej pól.

Saxo Bank podkreśla, że rośnie zapotrzebowanie na pszenicę ze strony Chin, krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Arabia Saudyjska zarezerwowała aż 1,3 mln ton tego zboża, co wcześniej się nie zdarzało. Największy importer, Egipt, który dotychczas pozostawał w tyle z zakupami, zwiększył zamówienia w porównaniu z ubiegłym rokiem o ponad 20 proc. Zdaniem Ole Hansena oznacza to, że nie tylko kraje z Afryki Północnej, ale też z innych części świata, potrzebują zwiększenia dostaw, aby zahamować wzrost lokalnych cen żywności i zapewnić dostawy przed nadejściem zimy.

Dodatkowo na rynku towarów rolnych namieszała anomalia pogodowa La Nina. Powoduje ona znaczne obniżenie temperatury na powierzchni Oceanu Spokojnego w okolicach równika, głównie u wybrzeży Ameryki Południowej, choć ma też wpływ na zbiory w Stanach Zjednoczonych.

Cenna energia

Nic tak nie podnosi temperatury, nie tylko inwestorom, jak rosnące ceny surowców energetycznych, zwłaszcza gazu; kontrakty na gaz podrożały w ostatnim czasie o ponad 50 proc. Rosną także notowania ropy, zarówno WTI, jak i Brent, a nawet węgla.

Tymczasem zapotrzebowanie na energię rośnie. Tylko w pierwszych pięciu miesiącach 2021 r. popyt na gaz w Europie zwiększył się o 17 proc., a Rosja ograniczyła dostawy w związku z zawieszeniem przez Niemcy procesu certyfikacji rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2. Stopniały też zapasy gazu. W czerwcu niedobór w europejskich magazynach wynosił 63 proc. Pomóc mogłyby dostawy skroplonego gazu LNG, ale większość z nich trafia na rynek azjatycki, na którym ceny są jeszcze wyższe, głównie do Chin, gdzie spadła produkcja węgla. Ceny gazu w Europie są więc już o ok. 500 proc. wyższe niż przed rokiem.

Nieustające emocje budzą notowania ropy. Pod koniec października analitycy Goldman Sachs

prognozowali, że cena ropy Brent może przekroczyć 90 dolarów za baryłkę, a w pierwszym kwartale 2022 r. dojść do 110 dolarów, ponieważ wzrośnie popyt ze względu na drogi gaz. Tak miało być w sytuacji, gdy gospodarki Azji odżyją po fali pandemii związanej z mutacją koronawirusa i jego wariantem Delta. Wtedy nie było jednak mowy o mutacji Omikron, odkrytej dopiero w listopadzie, która może ograniczyć aktywność gospodarczą w wielu krajach.

Ceny ropy gwałtownie spadły dopiero wtedy, gdy w pierwszych dniach grudnia kraje OPEC+ zdecydowały się zwiększyć wydobycie w styczniu o 0,4 mln baryłek dziennie, mimo obaw o powrót lockdownów. Analitycy podkreślają, że w związku z tym można się spodziewać nadwyżki podaży ropy naftowej, która w styczniu ma sięgać 2–3 mln baryłek dziennie. Kolejne spotkanie OPEC+ zaplanowane jest na początek stycznia i wtedy będzie wiadomo, co dalej.

Dorota Sierakowska, analityk rynku surowców w DM BOŚ, podkreśla, że rozpoczęta 26 listopada zniżka cen ropy naftowej była wyjątkowo gwałtowna, a według niektórych – wręcz przesadzona. Uzasadnia to potrzebą stabilizacji notowań w najbliższym czasie, ale nie wyklucza dalszych zniżek w kolejnych tygodniach, zwłaszcza w obliczu obaw o nadwyżkę podaży ropy na globalnym rynku. Arabia Saudyjska, największy eksporter ropy, podwyższyła jednak ceny na styczeń. Dotyczy to ropy dostarczanej odbiorcom azjatyckim i USA. Analitycy rynku potraktowali to jako wyraz przeświadczenia, że perspektywy popytu na paliwa, mimo rozprzestrzeniania się omikrona, są dobre.

Ole Hansen podkreśla, że nie wiadomo, co będzie w 2023 r. i kolejnych latach, kiedy OPEC+ wyczerpie zdolność do zwiększania produkcji. Zwłaszcza że największe firmy naftowe tracą zainteresowanie dużymi projektami. Częściowo dzieje się tak ze względu na niepewność co do popytu na ropę w długim terminie. Ale coraz większe znaczenie mają także ograniczenia w dostępie do kredytów nakładane na biznes ze względu na zieloną transformację i zasady ESG (środowisko, społeczna odpowiedzialność, ład korporacyjny).

Podobnego zdania są analitycy JPMorgan. Według nich ceny ropy mogą sięgać w przyszłym roku nawet 125 dolarów za baryłkę, a w 2023 r. – 150 dolarów. Notowania będą jednak niestabilne. W 2021 r. średnie ceny mogą wynosić 94 dolary, a w kolejnym 104 dolary. Będzie to efektem zmniejszania mocy produkcyjnych przez kraje OPEC+. Zdaniem amerykańskiego banku w pierwszej połowie 2024 r. całkowity deficyt mocy wydobywczych wzrośnie do 3 mln baryłek dziennie. Jest to ok. 3 proc. dzisiejszej produkcji ropy na świecie.

Pod dyktando Chin

Niedobór gazu w Chinach może oznaczać spadek aktywności gospodarczej Państwa Środka, a więc również spadek zapotrzebowania na metale przemysłowe, które zaczęły tanieć po wcześniejszych zwyżkach. Chiny już zapowiedziały ograniczenie produkcji stali. Tanieje więc ruda żelaza. Bank UBS obniżył prognozowane ceny do 2023 r. o ok. 10 proc.

Rosną natomiast notowania stali, ponieważ Chiny odpowiadają za ponad połowę jej światowej produkcji. Odbije się to na wszystkich sektorach przemysłowych, w których stal jest niezbędna. Będą więc drożały produkty wytwarzane ze stali, a to może wpływać na dalszy wzrost inflacji. Wprawdzie światowa produkcja stali wzrosła w pierwszej połowie 2021 r. o ponad 10 proc. rok do roku, ale zapotrzebowanie będzie rosło znacznie szybciej ze względu na duże projekty infrastrukturalne.

Kryzys energetyczny przyczynił się też do dużego niedoboru miedzi. W październiku zapasy tego metalu na londyńskiej LME spadły do najniższego poziomu od 1974 r.; wyniosły 14,5 tys. ton, podczas gdy zapotrzebowanie ze strony przemysłu wynosi ok. 25 mln ton.

Michael Widmer, szef działu surowców w Bank of America, przyznał, że umowy na miedź nie były poparte fizycznymi zapasami w magazynach. Mimo to ceny metalu zaczęły zniżkować, gdy tylko wzrosły obawy o tempo wzrostu gospodarczego na świecie w wyniku pojawienia się nowej mutacji koronawirusa. Sytuacja nieco się uspokoiła po informacjach, że omikron nie jest aż tak groźny, ale niepewność na rynku pozostała.

Niedobory dotyczą również innych metali przemysłowych, m.in. aluminium. Analitycy Goldman Sachs podkreślają, że deficyt tego metalu jest coraz bardziej odczuwalny, a zapasy w Chinach są coraz mniejsze. Ich zdaniem szczególnie ważne jest to, co dzieje się w Państwie Środka, ponieważ to od niego zależy, czy nie pojawi się trwały niedobór metalu rosnący w kolejnych latach. To sprzyjałoby wzrostowi notowań na giełdach.

Analitycy spodziewają się dużych wahań cen metali przemysłowych. Sytuacja na rynkach zmienia się z dnia na dzień. Każda nowa informacja wpływa na zmianę nastrojów inwestorów, a to przekłada się na notowania metali i innych surowców. ¶

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych