Koniec plagi falsyfikatów

Inwestycje alternatywne › Zakupiony na aukcji antyk może zacząć odgrywać rolę rodzinnej pamiątki.

Publikacja: 22.03.2020 09:38

Foto: New Art Order

Sygnalizowałem w styczniowym „Parkiecie", że w tym roku nastąpią istotne jakościowe zmiany w handlu sztuką i antykami. W przygotowywanej nowej ustawie o ochronie zabytków mają się znaleźć zapisy regulujące rynek. Odbyły się konsultacje w tej sprawie między środowiskiem antykwariuszy a prawodawcą.

Z codziennych rozmów z antykwariuszami wiem, że najważniejsza dla nich jest kwestia unormowania zawodu eksperta, który decyduje o autentyczności towaru na rynku sztuki. Od 1989 roku ekspertyzy autentyczności wydają często przypadkowe osoby. Działają nieoficjalnie, nierzadko poza wiedzą fiskusa, z zasady nie mają ubezpieczenia OC.

Ocena na oko

Przypadkowe osoby decydują o milionowym majątku klientów rynku. Zwykle są to historycy sztuki. W praktyce stosują nieskuteczną, skompromitowaną metodę oceny na oko. Mianowicie omiatają wzrokiem oceniany obraz. Sprawdzają, czy jego stylistyka zgodna jest ze stylistyką znanych autentyków danego malarza.

Ta metoda jest metodologicznym absurdem. Bowiem fałszerzowi zależy na tym, aby nadać podróbce ten sam wyraz, jaki mają oryginały podrabianego malarza.

Fachowa ocena historyka sztuki spełniać powinna precyzyjnie zdefiniowane warunki. Moim zdaniem historyk sztuki ekspertyzę powinien wystawiać obowiązkowo wspólnie z konserwatorem malarstwa. Konserwator zna technologię, może zbadać np. podłoże. Możliwe są też badania fizykochemiczne. Są tanie, można je wykonać np. w Zakładzie Konserwacji i Restauracji Sztuki Nowoczesnej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

Dlaczego przez 30 lat nie unormowano tak fundamentalnego problemu? Pisałem o tym szczegółowo w kilkunastu monografiach prawnych. Tu przypomnę podstawowe przeszkody.

Samym antykwariuszom nie zależało na rozwiązaniu problemów. Na rynku od zawsze panuje niska podaż. Gdyby eksperci stosowali ostre, jasne kryteria oceny, to z handlu wypadłyby rzeczy wątpliwe, nie byłoby czym handlować.

Gdyby eksperci mieli ubezpieczenie OC i rozliczali się z fiskusem, to ich usługi byłyby szokująco droższe. To zmniejszyłoby zyski antykwariuszy.

Sprawy zaszły jednak za daleko. Sami antykwariusze poczuli się zagrożeni lawiną falsyfikatów oraz fałszywych ekspertyz autentyczności.

Antykwariusze mają nadzieję, że teraz prawodawca da zgodę na to, żeby ekspertyz na rynku oficjalnie dokonywali pracownicy muzeów. Światowym autorytetem dla muzealników jest Międzynarodowa Rada Muzeów (ICOM). ICOM opublikował swój kodeks. Zabrania on muzealnikom oficjalnej pracy w handlu sztuką. Zagrożeniem dla muzealników jest np. korupcja i konflikty interesów.

Podam prosty przykład. Jeśli muzealnik wykona ekspertyzę dla rynku sztuki i świadomie lub nieświadomie dopuści falsyfikat do handlu, to wybuchnie skandal. W ocenie społecznej odium skandalu spadnie na muzeum, które zatrudnia eksperta. Muzeum to placówka zaufania publicznego. Nie może być zamieszane w afery, ponieważ nie będzie otrzymywać darów, skoro nie budzi zaufania.

Jako dziennikarz od 40 lat pisuję o kolekcjonerstwie, rynku sztuki i muzeach. Przeciwny jestem mieszaniu muzeów do handlu! Wielokrotnie pisałem, że zatrudnianie muzealników jako ekspertów to forma korupcji. Jeśli pracownik prestiżowego muzeum napisze ekspertyzę autentyczności, to w ocenie społecznej gwarantem autentyczności towaru jest muzeum. Zamawiającym ekspertyzy chodzi o stworzenie takiego mylnego wrażenia!

W kółko powtarzam, że porządek prawny to najlepsza inwestycja. Jakakolwiek droga na skróty zaszkodzi rynkowi. Warto zastanowić się, co robić z falsyfikatami zatrzymanymi na rynku? W innych krajach są oficjalnie niszczone. U nas istnieje realne zagrożenie, że wrócą kiedyś do handlu.

Problem falsyfikatów jest u nas tym groźniejszy, że wiele przedmiotów na rynku sztuki i antyków nie ma żadnego rodowodu. To skutek naszej dramatycznej historii po 1945 toku, zmiany ustroju i przesunięcia granic. Udokumentowany rodowód potwierdza autentyczność.

Będą aukcje

Co ciekawego dzieje się na rynku? 24 marca zakończy się internetowa aukcja sztuki New Art Order (www.artinfo.pl). Licytowana będzie np. serigrafia Bohdana Butenki (55 na 40 cm). Obraz to odbitka nr 9 z nakładu wynoszącego 20 egzemplarzy (cena wyw. 500 zł).

Licytowany też będzie obraz Gossi Zielaskowskiej (ur. 1983). Jak wynika z „Raportu. Rynek sztuki 2019", malarka jest gwiazdą aukcji młodej sztuki, należy do najchętniej licytowanych młodych artystów.

4 kwietnia planowana jest aukcja bibliofilska Antykwariatu Wójtowicz (www.antykwariat.wójtowicz.krakow.pl). To okazja do debiutu na rynku rzadkich książek. Przebojem może się okazać poradnik kulinarny autorstwa ekscentrycznego malarza Salvadora Dalego.

Od 600 zł licytowana będzie np. historia anarchii w Polsce, wydana w 1807 roku w Paryżu. Nie chodzi mi o lekturę! To jest po prostu ładny przedmiot. Inny od powszechnie dostępnych rzeczy. Oprawa to półskórek, na grzbietach tomów są czerwone szyldziki ze złoceniami.

Egzemplarz należał prawdopodobnie do Jana Nepomucena Bielińskiego (1784–1860), senatora, łowczego Królestwa Polskiego. A może całkiem bezinteresownie kupić taki elegancki przedmiot? Może stać na półce w domu lub służbowym gabinecie. Może intrygować domowników i gości. Może ten zakup to będzie początek kolekcji bibliofilskiej?

Jest w ofercie Antykwariatu Wójtowicz patriotyczna książka dla dzieci, wydana w Poznaniu w 1911 roku. To „Ojczyzna w piśmie i pomnikach" Heleny Rzepeckiej (cena wyw. 400 zł). To popularna pod zaborami, efektownie wydana, bogato ilustrowana książka, która podtrzymywała ducha polskości.

Jeśli zabytkowa książka nie ma udokumentowanego rodowodu, sami możemy dorobić do niej legendę! Na przykład możemy wmawiać rodzinie i gościom naszego domu, że książka Rzepeckiej to pamiątka po naszym pradziadku. W domyśle był to człowiek zamożny, solidny, prawdziwy Polak, skoro kupił swoim dzieciom taką książkę. Zyskujemy w ten sposób świetny rodowód. Za parę lat sami uwierzymy, że zakupiony antyk to nasza rodzinna pamiątka.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę