Opel Kapitän zadebiutował tuż przed wojną, w 1938 r. Oferowano dwu- i czterodrzwiowe limuzyny oraz czteromiejscowego kabrioleta. Hasło reklamowe brzmiało: „Samochód, który należy do świata". I świat go przyjął, uznając za technologicznego pioniera w swojej klasie wyższej średniej. Kapitän podbił lokalny rynek i stał się eksportowym bestsellerem. Jako pierwszy w Niemczech miał stalowe, samonośne nadwozie bez ramy, niezależne zawieszenie kół z drążkiem stabilizującym z przodu, w standardzie hydrauliczne hamulce i amortyzatory. Sercem nowoczesnego zespołu napędowego był innowacyjny, górnozaworowy, sześciocylindrowy, rzędowy silnik o pojemności 2,5 litra i mocy 55 KM. Wóz osiągał prędkość 126 km/h.
Do wojny wyprodukowano ponad 25 tys. egzemplarzy. Na fabryczne linie Kapitän wrócił dopiero w 1948 r. Amerykańska stylistyka, solidny silnik i komfort sprawiły, że klasa średnia znów chciała jeździć tym modelem. W okresie niemieckiego cudu gospodarczego stał się jednym z synonimów postępu, dobrobytu i bezawaryjności. Zyskał prestiż, od 1950 r. dostępna była tylko czterodrzwiowa limuzyna, a w końcu Kapitän przejął rolę modelu flagowego Opla. W ojczyźnie należał do liderów swojej klasy. Do 1970 r. doczekał się kilku generacji i odmian, a łączna produkcja osiągnęła blisko 0,5 mln sztuk.
Dziś sięgamy do tego końcowego okresu produkcji. Oto Opel Kapitän A z 1965 r., ze 100-konnym silnikiem 2.6 oraz czterobiegową skrzynią manualną. Ma niespełna 26 tys. km przebiegu! Ten luksusowy wóz pochodzi od pierwszego, włoskiego właściciela i jest jednym z zaledwie 840 egzemplarzy zwanych „Montage Suisse", czyli zmontowanych w zakładach General Motors Biel w Szwajcarii. Tam znają się na precyzji. Limuzyna ma piękne połączenie kolorów, biel nadwozia i zieleń skórzanej tapicerki. Lakier jest oryginalny, podwozie i wnętrze również. Stan bardzo dobry. Od 1978 r. ten Kapitän jeździł po drogach Sycylii, gdzie przeprowadził się właściciel – Seniore Russitto. Wóz wyceniono na 27,5 tys. euro, czyli nieco ponad 125 tys. zł. Warto?