Brytyjskie przedsiębiorstwo Triumph Motor Company istniało 99 lat, od 1885 do 1984 r. Zaczynało od produkcji rowerów pod szyldem Triumph Cycle Company, na początku XX wieku pojawiły się motocykle, z którymi dziś marka jest chyba najmocniej kojarzona, a wreszcie w 1923 r. samochody. Historia marki była dość burzliwa i nie ma tu miejsca na jej szczegółowe opisywanie, dość powiedzieć, że w połowie lat 30. drogi producenta motocykli i firmy wytwarzającej samochody całkowicie się rozeszły, choć pozostała wspólna nazwa – Triumph. Ta pierwsza po reaktywacji w latach 80. ma się dziś znakomicie i należy do wiodących producentów motocykli na świecie. Samochodowa nie istnieje od 37 lat.

Pozostały jednak jej znakomite auta, których na rynku wciąż nie brakuje. Linia niewielkich roadsterów zadebiutowała w 1952 r., gdy Triumph pokazał prototypowy model 20TS, potem przemianowany na TR1. Nie zebrał najlepszych opinii, był dość ciasny, ale dał początek serii. Dopracowany lepiej model TR2 wprowadzono rok później i tak wszystko się zaczęło. Najpopularniejszymi wersjami były Triumph TR6 i TR7. Ten pierwszy produkowany był w latach 1969–1976 w blisko 95 tys. egzemplarzy. Drugi, oferowany od 1974 do 1981 r., radykalnie zmienił stylistykę, ale okazało się to dobrym ruchem, ponieważ pobił rekord poprzednika. W sumie powstało ponad 140 tys. egzemplarzy, z czego zdecydowana większość to odmiana coupé. Dostępny był także kabriolet.

TR7 był napędzany ośmiozaworowym silnikiem R4 o pojemności 2 litrów i mocy 105 KM. Odmiana na rynek północnoamerykański miała moc 92 KM. Motor montowano nad przednią osią, wzdłużnie do nadwozia, a napęd przenoszony był na oś tylną. Historię serii zamknął Triumph TR8, jednak od „siódemki" różnił się on tylko kilkoma technicznymi detalami i silnikiem. Była to dwugaźnikowa (opcjonalnie z wtryskiem) jednostka V8 3.5 pochodząca z Rovera SD1 i dysponująca mocą 157 KM.

Pięknie zachowany Triumph TR7 z 1980 r. w wersji kabriolet trafił na aukcję Ardor Auctions. Jaka będzie jego cena? Trudno powiedzieć. Wywoławcza to tylko symboliczna złotówka. Prawdopodobnie okaże się wyższa niż ta za egzemplarz trzy lata starszy i w gorszym stanie, z innego ogłoszenia, który wyceniono na niespełna 15 000 zł. Warto tę inwestycję przemyśleć, ponieważ dobrze utrzymane auta dostępne na rynku brytyjskim kosztują zazwyczaj po kilkanaście tysięcy funtów.