Sklepy ostro walczą na ceny, a te będą znowu szybciej rosnąć

Wojna cenowa na rynku to nie tylko sieci dyskontowe, dotyka wszystkich graczy. Powrót VAT jeszcze to utrudnił, dlatego że z miesiąca na miesiąc ceny rosły wolniej, ale kwiecień to odwróci, ponieważ już widać zmianę trendu.

Publikacja: 22.04.2024 06:00

Konsumenci muszą się nastawić, że ceny znów wzrosną mocniej, choć chyba nikt nie spodziewa się powro

Konsumenci muszą się nastawić, że ceny znów wzrosną mocniej, choć chyba nikt nie spodziewa się powrotu do sytuacji z 2023 r. z dwucyfrowymi skokami w niektórych kategoriach. Fot. AdobeStock

Marzec był prawdopodobnie ostatnim miesiącem ze stopniowo coraz niższym tempem wzrostu cen w sklepach. W ujęciu rocznym wzrosły bowiem już tylko 2,1 proc. r./r., po 3,9 proc. w lutym i styczniowym 4,8 proc. – wynika z najnowszej edycji badania indeks cen detalicznych, autorstwa UCE Research i Uniwersytetów WSB Merito. Jednak wstępne dane za połowę kwietnia pokazują, że ceny wzrosły mocniej niż w marcu, a to oczywiście nie koniec.

Powód jest jeden, powrót po niemal dwóch latach 5 proc. stawki podatku VAT na większość produktów spożywczych, głównie tych nieprzetworzonych. Branżowi eksperci są zgodni, że to na pewno nie koniec. – Mimo szerokich zapowiedzi sieci, że nie będą podnosiły cen o stawkę VAT to nie do końca się zadziało. Zresztą to było do przewidzenia. O ile same sieci mogły na chwilę się z tym wstrzymać, o tyle na dłuższą metę nie ma na to żadnych szans. Ceny po prostu muszą iść w górę – uważa Robert Biegaj, ekspert rynku handlowego z Grupy Offerista.

Wojna cenowa trwa

Walka pomiędzy największymi sieciami handlowymi trwa w najlepsze, toczy się głównie między Biedronką i Lidlem, ale włączają się w nią inni.

Sieć Delikatesy Centrum prowadzona przez giełdową grupę Eurocash także chce udowodnić, że okazje cenowe można upolować również w jej placówkach. W efekcie ruszyła z bardzo niestandardową promocją, ponieważ klienci mogą kupować taniej w jej sklepach po okazaniu kart lojalnościowych Biedronki lub Lidla. Zainteresowanie było ogromne, tylko pierwszego dnia z promocji skorzystało ponad 100 tys. klientów.

To pierwsza tego typu akcja na rynku, która ma przypomnieć, że atrakcyjne ceny są nie tylko w dyskontach, a na codziennych zakupach można oszczędzać także poza Biedronką i Lidlem. Akcja promocyjna realizowana jest pod hasłem „Niskie ceny nie mają właściciela” i obowiązuje we wszystkich sklepach Delikatesów Centrum, czyli w ponad 1,4 tys. punktach w całej Polsce. W jej ramach sieć przygotowała dla klientów specjalne promocje. Co najważniejsze, mogą z nich korzystać nie tylko uczestnicy programu lojalnościowego Delikatesów Centrum, ale także osoby mające przy sobie karty Moja Biedronka lub Lidl Plus. Sklepy Delikatesy Centrum zostały już wyposażone w opcję skanowania obu kart.

– Ta akcja to nie tylko realna korzyść dla konsumenta, ale również nasza odpowiedź na próbę zawłaszczenia narracji o atrakcyjnych cenach przez największych. Zdecydowaliśmy się na niestandardowy ruch, żeby pokazać, że promocyjne ceny i ciekawe akcje to nie tylko dyskonty. Chodząc do innych sklepów, można oszczędzić równie dużo, także na codziennych zakupach – mówi Dariusz Stolarczyk, członek zarządu Grupy Eurocash odpowiedzialny za sieć Delikatesy Centrum.

Podejście sieci nie dziwi, wojna cenowa jest teraz tematem numer jeden w branży, tak po stronie sprzedawców jak i konsumentów. Co więcej, 55,5 proc. dorosłych Polaków oczekuje jej zaostrzania, przeciwnego zdania jest jedynie 22,1 proc. – wynika z badania UCE Research i Grupy Offerista. 27,2 proc. zdecydowanie jest przekonanych iż konflikt sieci dyskontowych się zaostrzy, a 28,3 proc. myśli iż raczej do tego dojdzie.

Z badania wynika, że najbardziej na zaostrzoną walkę sieci liczą Polacy w przedziale wiekowym 45–55 lat oraz 35–44 lata, głównie mieszkańcy miast średnich, jak i największych aglomeracji.

Będą kolejne promocje

Dlatego sieci zapowiadają kolejne akcje. – Naszym głównym celem zapewnianie klientom produktów wysokiej jakości, w niskiej cenie, wyprodukowanych w sposób zrównoważony. Troszczymy się o naszych klientów, dlatego zapewniamy konkurencyjne ceny produktów. Nieustannie dążymy do tego, by ceny w naszych sklepach były możliwie najniższe – mówi Aleksandra Robaszkiewicz, rzeczniczka Lidl Polska. – W kwietniu pozostawiamy ceny wszystkich produktów objętych podwyżkami VAT 5 proc. na poziomie sprzed podwyżki. Klienci dalej kupią ponad 1600 podstawowych produktów spożywczych w niskich cenach.

Podobne akcje ogłosiły też Biedronka czy Kaufland, ale jak wynika z danych UCE Research mimo tego ceny rosną mocniej niż w marcu. Zatem gdy po kwietniu sieci przestaną prowadzić akcje mrożenia VAT, można się spodziewać jeszcze wyraźniejszego skoku cen na sklepowych półkach.

– Nie do końca jestem przekonany, czy dalsze działania będą tak intensywne, jak to ostatnio obserwowaliśmy. Jeżeli jednak ta prognoza się sprawdzi, wówczas ceny na pewno szybciej pójdą w górę, bo zabraknie tego impetu obniżania. Szczególnie będzie to widoczne na produktach, na których VAT był sztucznie zamrożony – mówi Robert Biegaj.

Sieci nie ustają w ogłaszaniu planów kolejnych akcji. – W najbliższych tygodniach nasi klienci mogą spodziewać się ciekawych akcji tematycznych, atrakcyjnych produktów non food oraz promocji już od pierwszej sztuki – bez niejasnych zasad i haczyków – mówi Łukasz Janota, dyrektor ds. wsparcia zarządzania kategoriami Aldi Polska. – Nieustannie dokładamy wszelkich starań, aby jak najlepiej chronić naszych klientów przed skutkami inflacji i oferować im produkty wysokiej jakości w przystępnych cenach podczas codziennych zakupów w naszych sklepach.

Ceny muszą wzrosnąć

Biedronka również zapowiada kontynuowanie intensywnych akcji, także Lidl nie powiedział ostatniego słowa. – Aby zagwarantować klientom niezmiennie wysoką jakość w atrakcyjnej, niskiej cenie, stawiamy na wieloletnie kontrakty wspólnie z naszymi partnerami. Warto podkreślić, że na co dzień współpracujemy z ponad 840 dostawcami z całej Polski – mówi Aleksandra Robaszkiewicz. – Dodatkowo dzięki wieloletnim proekologicznym inwestycjom udało nam się znacznie znacząco ograniczyć koszty utrzymania sklepów i magazynów. Od lat inwestujemy w takie rozwiązania, jak fotowoltaika czy gruntowe pompy ciepła.

Mimo wszystko konsumenci muszą się nastawić, że ceny znów wzrosną mocniej, choć chyba nikt nie spodziewa się powrotu do sytuacji z 2023 r. z dwucyfrowymi skokami w niektórych kategoriach. – Dynamika wzrostu cen w sklepach detalicznych wyraźnie hamuje. Niski odczyt inflacji CPI na poziomie 2 proc. r./r. poniżej celu inflacyjnego zaskoczył wszystkich. Jest to jednak tendencja widoczna nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach UE – twierdzi dr Agnieszka Gawlik, Uniwersytet WSB Merito. – Należy jednak zachować umiarkowany optymizm co do utrzymania się wzrostu cen na tak niskim poziomie w 2024 r., choćby ze względu na wygaśnięcie zerowego VAT na żywność. Mimo deklaracji niektórych sieci handlowych o braku podwyżek cen o VAT, można się spodziewać większej dynamiki cen – dodaje. Jej zdaniem drugim czynnikiem proinflacyjnym jest zapowiadane odmrożenie cen energii w Polsce w drugiej połowie roku.

Opinia

Klient stał się dużo bardziej wrażliwy na ceny, co zauważyła także nasza konkurencja

Grzegorz Pytko Chief Commercial Officer w sieci Biedronka

Udział sprzedaży w promocjach rośnie. U nas 40–45 proc. ogólnej sprzedaży, dziennie mamy w promocji 400–500 produktów. Gdy porównamy to z naszą konkurencją to tam te proporcje są zupełnie inne, udział sprzedaży promocyjnej jest niższy.

Gdyby klient tego nie widział i tego nie doceniał, to wówczas ruch w naszych sklepach by się tak nie zwiększał. Dziennie mamy już 5 mln klientów i ta liczba rośnie mimo rynkowych zawirowań i zmian zachowań. Od zawsze stawialiśmy w komunikacji z klientem na pierwszym miejscu hasło codziennie niskich cen. Inne aspekty związane z procesem zakupowym, jak szerokość asortymentu czy łatwość robienia zakupów były tego konsekwencją i pojawiły się później. Przez te lata nasza konkurencja patrzyła na nieco inne atrybuty, cena była gdzieś z boku, a zwracano uwagę na wygląd sklepów, ofertę itd. W ostatnich latach to się zmieniło, najpierw przez pandemię, później wojnę w Ukrainie, aż po wysoką inflację. To co się bezsprzecznie wydarzyło to klient stał się dużo bardziej wrażliwy na ceny, co zauważyła także konkurencja. Dbanie o doświadczenia klientów nie dawało takich efektów w przyciąganiu ich uwagi, jak właśnie ceny. Tymczasem po drugiej stronie mieli nas, z fundamentem w postaci właśnie niskich cen w przekazie do klienta. Konkurencja i to szeroko rozumiana, postanowiła się także w tym kierunku zmienić i przekonać klientów, że po ich stronie także dbałość o ceny jest ważna.

Handel i konsumpcja
Pepco Group próbuje powstać z kolan
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel i konsumpcja
Szef Protektora szuka pieniędzy
Handel i konsumpcja
Pepco Group wreszcie zyskuje po wynikach
Handel i konsumpcja
Analitycy: to był dobry kwartał dla LPP
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Handel i konsumpcja
Kernel wygrał w sądzie, ale nie przesądza to o delistingu
Handel i konsumpcja
Answear.com czeka z diagnozą na święta