Jesień to tradycyjnie już czas, kiedy firmy szukają finansowania na rynku. Sprzyjającą okolicznością jest koniec sezonu urlopowego. Zwykle we wrześniu spotykają się komitety inwestycyjne funduszy, które decydują o alokacji środków. Dodatkowym argumentem dla organizowania ofert jest fakt, że październik i listopad to okres, w którym półroczne dane finansowe zawarte w prospektach są jeszcze aktualne z punktu widzenia regulacji amerykańskich. Dla większych spółek, które szukają inwestorów za granicą, może mieć to dość istotne znaczenie.

O ile pierwsza połowa roku upłynęła pod znakiem gigantycznych ofert PZU i Tauronu, drugie półrocze może należeć do mniejszych spółek. – Poprawiły się warunki rynkowe, jest lepsza koniunktura, nie ma konkurencji dużych projektów Skarbu Państwa, wyceny są ciekawsze. Wszystko to sprzyja decyzjom o wejściu na giełdę – mówi Jacek Rachel, prezes Beskidzkiego Domu Maklerskiego, który przygotowuje oferty Izostalu i Murapolu.

– Jest dość duża liczba ofert, zarówno dużych, jak i małych. W pierwszej połowie roku kupujący woleli większe spółki. Nie wiemy jeszcze, jak to będzie w drugiej połowie: czy pieniądze trafią także na mniejsze projekty – potwierdza Christian Steffens, globalny szef rynków kapitałowych w UniCredit. Bank pracuje przy wznowionej właśnie ofercie wtórnej Towarzystwa Ubezpieczeń Europa, chce także ściągnąć na warszawską giełdę Fortunę – bukmachera z Czech.Z zestawienia „Parkietu” wynika, że do debiutów szykują się w większości mniejsze podmioty. Średnia wartość planowanych na ten trok ofert oscyluje wokół 120 mln zł.

Wynik ten i tak zawyża sama Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. W jednej z ostatnich ofert prywatyzacyjnych Skarb Państwa chce sprzedać 63–64 proc. akcji spółki, które mogą być warte nawet 780 mln zł.Czy firmy zdołają przyciągnąć do siebie inwestorów? – Wiele funduszy dysponuje dużymi kwotami gotówki. Nie powinno być problemu z zainteresowaniem akcjami oferowanymi przez spółki, które mają pomysły na rozwój – mówi Christian Steffens.