Inwestorzy byli gotowi płacić za papiery odzieżowej firmy nawet po 5,6 zł. Pod koniec sesji zapał do nabywania walorów znacznie osłabł. Na zamknięciu akcje były po 4,7 zł, czyli o 5,6 proc. mniej niż w czwartek. Obroty wyniosły 10,8 mln zł.

Skrajne reakcje inwestorów (od euforii do niechęci) mogą trochę dziwić, bo decyzja łódzkiego sądu nie była żadną niespodzianką. Już pod koniec września wierzyciele firmy zgodzili się na zawarcie układu w proponowanym przez zarząd kształcie. Przedsiębiorstwo zamierza spłacić głównych wierzycieli, czyli banki, w maksymalnie 58 proc., a niezabezpieczone wierzytelności w 35 proc. Realizacja układu ma się zakończyć w 2013 r. Monnari na koniec I półrocza było winne bankom, m.in.: PKO BP, Raiffeisen Bank Polska, Bankowi Ochrony Środowiska i Deutsche Bank prawie 97 mln zł.

Mirosław Misztal, prezes i główny akcjonariusz Monnari (ma 37,4 proc. akcji), nie ukrywa, że aby realizować układ i równocześnie prowadzić normalną działalność operacyjną, spółka będzie potrzebowała dokapitalizowania około 10 mln zł. – Planujemy pozyskać tę kwotę w ciągu 90 dni po zatwierdzeniu układu – oświadczył prezes. Nie zdradził, kto wyłoży pieniądze. Przyznał, że jedną z opcji jest to, iż właśnie on zasili Monnari tą kwotą.

Powiedział, że przychody firmy w III kwartale były większe niż w tym okresie 2008 roku (poprzedni rok nie jest brany pod uwagę, bo spółka nie miała pieniędzy na zakup nowych kolekcji ubrań). – Dotyczy to salonów, które mieliśmy również dwa lata temu – sprecyzował prezes. Od tego czasu sieć się skurczyła. Podobnie obiecująco, jak twierdzi Misztal, wygląda również bieżący kwartał. Nie zdradza szczegółów.