W ciągu jedenastu lat walory podrożały z 48 zł do prawie 3000 zł. Cierpliwi inwestorzy, za swoją postawę, zostali więc sowicie wynagrodzeni.
W trakcie tej długiej wędrówki „pod górę" zdarzały się oczywiście dotkliwe korekty. Najsilniejsza to ta z 2008 r., związana z kryzysem finansowym wywołanym załamaniem amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych. Z poziomu nowego rekordu hossy 2708 zł, cena spadła w ciągu dwunastu miesięcy do 925 zł. Silna przecena nie zniechęciła jednak inwestorów.
Od początku 2009 r. byki wzięły się do intensywnej pracy i konsekwentnie windowały cenę na północ. Efekt? W?lipcu ubiegłego roku kurs doszedł do 2400 zł. Byczy zapał ostudziło sierpniowe załamanie rynku, ale tylko na chwilę. Kurs spadł do 1920 zł i znów rozpoczął marsz w kierunku nowych szczytów hossy. Cel został osiągnięty na początku kwietnia. Cena przebiła długoterminowy opór 2708 zł i na fali optymizmu dotarła aż do 3030 zł.
Druga połowa ubiegłego miesiąca przyniosła korektę. Jak to często bywa, wcześniejszy opór zamienia się we wsparcie. Tak było i w tym przypadku – korekta zatrzymała się w okolicy 2708 zł. Byki nie mają zamiaru zbyt łatwo oddawać nowych rekordów, o które tak długo walczyły. Można zatem liczyć, że w razie kolejnych ataków niedźwiedzi, fale wyprzedaży będą powstrzymywane właśnie w okolicy tej ceny.
Sytuacja techniczna kursu LPP przemawia na razie na korzyść kupujących. Cena jest zarówno w długo- jak i krótkoterminowym trendzie wzrostowym, a nowy rekord hossy, który padł w trakcie poniedziałkowej sesji (3100 zł), to potwierdzenie byczej siły. Majowe spadki nie zrobiły na walorach LPP specjalnego wrażenia. Od początku miesiąca WIG stracił 6,2 proc., a akcje odzieżowej spółki zyskały 4,5 proc.