Od czasu debiutu Sfinksa na GPW (czerwiec 2006 r.) jego akcje potaniały o prawie 97 proc. W ofercie publicznej były sprzedawane po 28 zł. Wczoraj w trakcie sesji kurs zanotował historyczne minimum na poziomie 0,86 zł. Na koniec dnia wzrósł do 0,9 zł.
Od kilkunastu miesięcy w grupie trwa restrukturyzacja. Jej efekty po części są widoczne w wynikach spółki. Ale topniejąca kapitalizacja pokazuje, że najwyraźniej rynek liczył na lepsze rezultaty. Nie wiadomo, czy jeszcze w 2012 r. lub w 2013 r. Sfinks wyjdzie nad kreskę na poziomie operacyjnym. – O wynikach za 2012 i 2013 r. możemy mówić dopiero po zakończeniu tych okresów. Na razie koncentrujemy się na realizacji założonych zadań. Cały czas dążymy do poprawy wyników i ta praca przynosi efekty, co pokazują raportowane przez nas dane – mówi Sylwester Cacek, prezes Sfinksa.
Emisje wciąż „uśpione"
Pod koniec czerwca akcjonariusze uchwalili emisję obligacji zamiennych na akcje serii L. Mają zostać wyemitowane w ramach oferty prywatnej, a jej maksymalna rynkowa wartość to 35 mln zł. Dodatkowo NWZA?dało zielone światło na emisję do 3,7 mln akcji serii K.
19 mln zł wynosi obecnie kapitalizacja giełdowa Sfinksa. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy spadła o 75 procent
Na razie jednak spółka nie poinformowała o jakichkolwiek ruchach, związanych z ofertami. Cacek nie ujawnia, kiedy to zrobi. – Wszelkie nowe informacje, które mogą dotyczyć planowanych emisji, będą upubliczniane za pomocą raportów bieżących – ucina.