Jeszcze w piątek rano akcje Polskiego Jadła drożały o ponad 10 proc. Gdy przed południem na rynek trafiła informacja o decyzji sądu w sprawie upadłości likwidacyjnej spółki, inwestorzy w panice zaczęli wyprzedawać akcje. Kurs po południu spadał o prawie 37 proc., do 0,12 zł.
Sąd wyznaczył Dariusza Sitka na syndyka masy upadłości oraz Elżbietę Brzozowską na sędziego komisarza.
Inwestorzy mieli nadzieję, że sąd przychyli się do wniosku zarządu spółki, który pod koniec września wystąpił o upadłość układową. Jednak wydaje się, że decyzja sądu nie jest dużym zaskoczeniem. Prezes i największy udziałowiec Jan Kościuszko sygnalizował, że czas działa na niekorzyść, a działalność spółki jest sparaliżowana.
Czy w obecnej sytuacji inwestorzy mają szansę na odzyskanie swoich pieniędzy? Jak podkreśla Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, na to pytanie na razie nie da się odpowiedzieć. – Jest wiele niewiadomych. Na razie postanowienie jest nieprawomocne – zauważa. Na razie nie wiadomo, czy Polskie Jadło będzie się od decyzji sądu odwoływać. – Nie podjąłem jeszcze decyzji w tej sprawie – powiedział nam w piątek Kościuszko.
Polskie Jadło zadebiutowało na GPW w 2008 r. Akcje w ofercie sprzedawało po 6,5 zł. Od kilku lat borykało się z głębokimi problemami. Spółką zainteresowało się SII, gdyż ma zastrzeżenia m.in. do polityki informacyjnej zarządu. Kontrowersje budzi szczególnie sprzedaż akcji przez Kościuszkę i jego syna wiosną ub.r. – gdy ze spółki płynęły jeszcze dobre wieści.