Konkurentami Bakallandu są m.in. giełdowe Helio i Atlanta – przy czym ta ostatnia firma w mniejszym stopniu, ponieważ działa przede wszystkim w segmencie hurtowym. Kilka lat temu Bakalland i Atlanta planowały fuzję, ale transakcja zakończyła się fiaskiem.
Jest mało prawdopodobne, aby firmy podjęły drugą próbę.
Jeśli chodzi o wycenę trzech bakaliowych firm na GPW, wskaźniki ceny do zysku (C/Z) dla ich akcji nie wyglądają atrakcyjnie. Nie wynika to z tego, że ich kursy w ostatnich miesiącach mocno poszły w górę. Wręcz przeciwnie, kapitalizacja wszystkich trzech firm mocno spadła. Wysokie C/Z to skutek niskich zysków. Średni C/Z dla tej branży wynosi aż 96. Najwyższy jest dla Atlanty (prawie 162), a najniższy dla Helio (31,9). Z kolei dla Bakallandu wskaźnik ten jest na poziomie 95.
Spółki bakaliowe zgodnie podkreślają, że w branży jest coraz trudniej o zyski. Największą bolączką są drogie surowce oraz potężna konkurencja. Firmy starają się za wszelką cenę sprzedać swoje produkty – nawet kosztem marży. Dlatego część graczy – szczególnie tych mniejszych – wypada z rynku.
Mimo obecnej, trudnej kondycji branży, w dłuższej perspektywie sytuacja spółek bakaliowych powinna się jednak poprawiać. Szansą na zwyżki jest bardzo duży potencjał rynku. Coraz częściej bakalie są traktowane przez Polaków już nie tylko jako dodatek do ciast, lecz jako substytut innych przekąsek i to również firmy starają się wykorzystać, poszerzając swoją ofertę. Na razie statystyczny Polak je mniej niż 2 kg bakalii rocznie. Dla porównania, w Grecji jest to ponad 11 kg, we Włoszech ponad 7 kg, a w Belgii ok. 6 kg. Wyprzedzają nas jeszcze m.in. Niemcy (5,5 kg) i Słowacja (2,9 kg).