Z kolei druga obejmowałaby do 3,6 mln walorów. Ich cena emisyjna nie jest jeszcze znana. Pierwsza oferta będzie skierowana do właścicieli przejmowanego Merlina. Pieniądze z drugiej są potrzebne na późniejsze dofinansowanie tej firmy.
Teraz kapitał Czerwonej Torebki dzieli się na 51,7 mln akcji. W wolnym obrocie jest niewielka ich część. – Przeprowadzenie planowanego podwyższenia kapitału zdecydowanie poprawi płynność naszych akcji na giełdzie, która obecnie jest niewielka. To naszym zdaniem przełoży się na także wzrost atrakcyjności spółki wśród inwestorów – mówi Ireneusz Kazimierczyk, prezes Czerwonej Torebki.
Jednak zdaniem analityków sprawa nie jest taka oczywista. – Jeżeli danemu inwestorowi mniejszościowemu podoba się pomysł przejęcia Merlina i wyceny, po których się ono odbywa, rozwodnienie powinno mu się podobać. Jeżeli jest odwrotnie, a z racji posiadanego małego pakietu akcji nie ma na to wpływu, rozwodnienie nie będzie mu się podobało – mówi Tomasz Sokołowski, analityk DM BZ WBK. Z kolei Rafał Irzyński, analityk Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, uważa, że obecnie planowana emisja kilku milionów akcji raczej w niewielkim stopniu poprawi płynność spółki. – Tym bardziej że inwestycja w Czerwoną Torebkę powinna być rozpatrywana w długim terminie – dodaje.
Spółka zadebiutowała na GPW pod koniec grudnia 2012?r., sprzedając akcje po 7 zł. Obecnie kurs oscyluje w okolicach 13 zł. Czy znacznie wyższa cena emisyjna akcji skierowanych do właścicieli Merlina może pomagać notowaniom? – Jeżeli ktoś płaci za daną akcję więcej niż jest obecnie notowana, powinno to mieć pozytywne przełożenie na jej kurs – uważa Sokołowski.
Czerwona Torebka spodziewa się, że uda jej się sfinalizować transakcję w ciągu najbliższych kilku tygodni. – Uzyskaliśmy już zgodę UOKiK – mówi prezes. Twierdzi, że realizowane przejęcie pozytywnie wpłynie na pozycję rynkową giełdowej grupy i jej wyniki finansowe. Czerwona Torebka nie zamierza poprzestać na tym zakupie. W planach ma dalsze spółek usługowo-handlowych.