Centra wracają, ale na starcie ruch niewielki

Wyczekiwane otwarcie sklepów w centrach wypadło co najmniej skromnie. Firmy, nawet jeśli otworzyły sklepy, to walczą o niższe czynsze.

Informacja premiera Mateusza Morawieckiego z ostatniego tygodnia, iż centra handlowe ruszają wcześniej niż zapowiadano, czyli 4 maja, była prawdziwym prezentem dla inwestorów. Akcje takich spółek, jak LPP, CCC czy VRG rosły nawet o kilkanaście procent, ale z dzisiejszej perspektywy optymizm był nieco na wyrost. Choć dzisiaj część spółek nadal zyskuje na czele z CCC, rosnącym w ciągu dnia ponad 10 proc. Powrót do dawnych poziomów przychodów zajmie chyba więcej niż można było oczekiwać. – Przed południem były pierwsze transakcje, ale to oczywiście bardzo skromne wyniki. Wychodzenie z tego stanu potrwa długo – mówi Grzegorz Pilch, prezes VRG, właściciela marek Vistula, Wólczanka czy W.Kruk.

Po przerwie bez tłoku

Centra ruszają po ponad półtoramiesięcznej przerwie, ale choć klienci w badaniach deklarowali, iż gospodarka powinna być jak najszybciej otwierana, to na zakupy nie ruszyli. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie na jednoznaczne podsumowanie, ale do południa liczba klientów wyglądała skromnie.

– Wyniki analizujemy w sekwencjach tygodniowych, tym samym dane za ten tydzień poznamy 12 maja. Niemniej jednak o godzinie 11 nie było widać znaczących różnic w porównaniu z wynikami z poprzednich tygodni – mówi Annna Szmeja, prezes Retail Institute. – Klienci sklepów modowych dokonują zwrotów, poprawiła się znacząco konwersja (czyli proporcja wchodzących do kupujących). Inne wnioski byłyby zbyt dużymi uproszczeniami.

Część sklepów nie zdecydowała się na otwarcie, nie działa też wiele wysp w przejściach, choć miały taką możliwość po spełnieniu wymogów bezpieczeństwa. Wiele firm zrezygnowało z otwarcia przymierzalni, które musiałyby być dezynfekowane po każdym kliencie. Z kolei został wydłużony okres zwrotu niepasujących produktów.

Klienci muszą przed wejściem dezynfekować ręce, a czasami otrzymywać specjalny identyfikator, zwracany przy wyjściu. W ten sposób duże sklepy z kilkoma wejściami na dwóch czy więcej poziomach mogą liczyć, ile osób jest jednocześnie w sklepie i czy spełnione są wymogi 15 mkw. powierzchni na osobę.

Nie wszystkie sklepy

LPP poinformowało, iż wypowiedziało niemal 30 proc. umów najmu, z kolei sieć Empik nie zdecydowała się na otworzenie 40 sklepów. – Jeśli wynajmujący wykażą się wolą i chęcią rozmowy o nowej rzeczywistości, jak już wielokrotnie podkreślaliśmy, jesteśmy otwarci na rozmowy – mówi Monika Marianowicz, rzecznik Empiku.

– Większość sklepów się otwiera i również obejmuje to salony Empiku i grupy LPP. Niemniej cały czas mowa jest o szukaniu porozumienia co do odpowiednich warunków umów po otwarciu sklepów. Właściciele wciąż wyrażają chęć porozumienia – mówi Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych. – Najbliższe tygodnie będą czasem na wypracowanie porozumienia, ponieważ w niczyim interesie nie leży, aby sklepy zamykać.

– Musimy się porozumieć i podzielić tym kryzysem. To pewne, że do końca roku można oczekiwać kilkudziesięcioprocentowych spadków sprzedaży – mówi Grzegorz Pilch. – Warunki ze strony właścicieli muszą się zmienić, są nie akceptowalne. Wszystko dookoła się zmieniło, więc umowy także muszą. My na takich warunkach i z takimi stawkami nie przetrwamy – dodaje. Firma uruchomiła ostatecznie wszystkie salony.

Wszystkie salony stacjonarne otworzyła też grupa CCC, podobnie koncern H&M. Kolejki ustawiały się z kolei pod sklepami meblowymi, w tym np. przed Ikeą.

– W związku z rosnącymi cenami nieruchomości, zmianami w nawykach czy wzrostem wynagrodzenia pracowników w handlu spodziewaliśmy się stopniowej zmiany proporcji pomiędzy handlem tradycyjnym a internetowym. Koronawirus po prostu to przyspieszył – mówi Bartosz Górecki, brand manager merce.com.