Ustawa reprywatyzacyjna, po rozpatrzeniu przez Sejm senackich poprawek, trafi teraz na biurko prezydenta. Politycy uważają, że można się spodziewać weta Aleksandra Kwaśniewskiego do tej ustawy. Sejm, głosując w środę poprawki Senatu, nie rozszerzył kręgu uprawnionych do reprywatyzacji o osoby, które nie miały obywatelstwa polskiego 31 grudnia 1999 roku. Poprawkę tę popierał rząd. Posłowie odrzucili także - w głosowaniu łącznym - inną poprawkę Senatu, w myśl której uprawnionymi do świadczenia reprywatyzacyjnego byliby spadkobiercy ustawowi, z wykluczeniem spadkobierców testamentowych. Sejm ograniczył krąg spadkobierców do najbliższych krewnych byłych właścicieli. Wcześniej doradca ekonomiczny prezydenta Marek Belka mówił, że będzie doradzał prezydentowi zawetowanie ustawy, ponieważ - jego zdaniem - jest ona groźna dla polskiej gospodarki. Także według wiceministra Skarbu Państwa Krzysztofa Łaszkiewicza odrzucenie senackiej poprawki może być dla prezydenta pewnym argumentem za zawetowaniem ustawy. Rozszerzenie beneficjentów ustawy miało, zdaniem wielu posłów Akcji, zablokować ewentualne weto. Prezydentowi byłoby trudniej - według takich opinii - przekreślić ustawę umożliwiającą uzyskanie odszkodowań przez emigrację polską i Żydów. Przed południem Sejm zdecydował, że będzie głosował łącznie kluczowe poprawki Senatu, a nie - jak wnioskował Jan Maria Rokita (AWS) - oddzielnie. Na 175 posłów klubu AWS, 105 głosowało za odrzuceniem kluczowych poprawek Senatu do ustawy reprywatyzacyjnej, 52 było za poprawkami, sześciu wstrzymało się od głosu, 12 nie głosowało w ogóle. Rzecznik klubu AWS Grzegorz Cygonik zaprzecza jakoby to głosowanie było wynikiem rozłamu Akcji. "Nie ma podziału w AWS. Ta kwestia budziła szereg wątpliwości i dzieliła klub AWS" - powiedział Cygonik PAP. W Akcji nie było dyscypliny. Również według premiera Jerzego Buzka źle się stało, że posłowie głosowali łącznie dwie senackie poprawki do ustawy reprywatyzacyjnej. Buzek podkreślił, że na ustawę reprywatyzacyjną czeka około dwóch milionów Polaków, "ludzi, którym zagrabiono mienie kilkadziesiąt lat temu". "Chcemy dać im przynajmniej minimalne zadośćuczynienie za to, co wydarzyło się przed laty, w miarę możliwości finansowych naszego państwa, tego, na co nas stać, z zachowaniem stabilności gospodarki i stabilności finansów publicznych" - mówił premier. Według Buzka brak rozwiązania problemu reprywatyzacji spowoduje "komplikacje wewnętrzne i zewnętrzne". "Najważniejsze jest, żeby była ustawa reprywatyzacyjna" - uważa wiceminister skarbu Krzysztof Łaszkiewicz. Jego zdaniem zawężenie kręgu uprawnionych do reprywatyzacji przez Sejm można naprawić innymi ustawami. Krytycznie wobec odrzucenia senackich poprawek wypowiedział się wiceprzewodniczący Światowego Kongresu Żydowskiego (WJC) Kalman Sultanik. "Krok ten, sprzeczny z wszelkimi oczekiwaniami, kłóci się z zasadami demokracji. Może on zaszkodzić opinii polskiego rządu, dobremu imieniu, prestiżowi i wizerunkowi Polski, która w ostatnich latach, w opinii świata, zmierzała w kierunku demokratyzacji" - mówił PAP Sultanik. "W obecnej postaci ustawa wyklucza z restytucji mienia około 90 proc. Żydów, którzy mieli przed wojną majątki w Polsce i mieszkają teraz w innych krajach. Na pewno będą teraz protesty i demonstracje przeciwko polskiemu rządowi" - oświadczył wiceprzewodniczący WJC. Zaznaczył, że posunięcie Sejmu doda też nowego impetu pozwom zbiorowym przeciw Polsce o restytucję mienia w amerykańskich sądach. Zgodnie z ustawą reprywatyzacyjną o zwrot majątku będą mogły ubiegać się osoby, którym komunistyczne władze odebrały majątek w latach 1944-62, lub ich spadkobiercy. Ustawa obejmie także przesiedleńców z terenów wschodnich II Rzeczpospolitej, które po II wojnie Polska utraciła na rzecz ZSRR. Ustawa reprywatyzacyjna zakłada zwrot połowy utraconego mienia - tam, gdzie to możliwe, w naturze, a w pozostałych przypadkach w bonach.
(PAP)