WIG20 spadł w środę o 3%, zamykając się poniżej linii półtorarocznej bessy. Wczorajsze notowania również rozpoczęły się od ponad 2-proc. spadku tego indeksu i łatwego przebicia październikowego szczytu. Ostatecznie inwestorzy nabrali jednak po południu, bez wyraźnych i jak się wydaje, klarownych powodów, dużego apetytu na zakupy. WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,6%, do 1280,6 pkt. TechWIG zwyżkował natomiast o 1,9%. Obroty przekroczyły 380 mln zł.
- Obraz rynku zmieniał się w trakcie sesji jak w kalejdoskopie i po jej zamknięciu wiele wskazuje na to, że korekta właściwie się już skończyła, a "zadbały" o to fundusze emerytalne. Wcześniej oczekiwałem, że spadki zatrzymają się dopiero na poziomie 1200 pkt., a spekulacyjne wzrosty będą czekały nas w przyszłym tygodniu w związku z wyczekiwaniem na decyzje RPP. Dla dalszego pozytywnego rozwoju wypadków na GPW potrzebne byłyby wówczas cięcia większe niż 100 pkt. bazowych. Do końca roku podtrzymuję jednak konsekwentnie prognozę, że WIG20 wyniesie około 1400 pkt. Podtrzymuję także zdanie, że na przełomie II i III kwartału przyszłego roku w gospodarce powinno nastąpić ożywienie. To, co rzuca pewien cień na te oczekiwania, to proponowane nałożenie 22-proc. VAT w budownictwie. Straty z tego tytułu mogą być bowiem w konsekwencji znacznie większe aniżeli doraźne zyski - powiedział PARKIETOWI Sebastian Słomka, analityk DBM PKO BP.
Rada Polityki Pieniężnej będzie obradowała 27 i 28 listopada. W tym roku już pięciokrotnie podejmowała decyzje o redukcji stóp procentowych, łącznie o 600 pkt. bazowych. Wczoraj na temat możliwości kolejnych cięć wypowiedziała się m.in. Wiesława Ziółkowska. Jej zdaniem, założenia projektu budżetu na przyszły rok pozwalają na taki krok. Janusz Krzyżewski, inny członek RPP, zapowiedział z kolei, że nie można wykluczać obniżki stóp, ale na pewno nie o 3 pkt. proc., jak postuluje rząd. Uniemożliwiłoby to bowiem wyhamowanie wzrostu cen w przyszłym roku.
W środę spadkom przewodził Elektrim, jego akcje przeceniono o 10,7%, a wczoraj handlowano nimi już nawet po 14 zł - na zamknięciu kurs wzrósł jednak o 1,9%, do 16,15 zł. Przyczyną tak dramatycznego załamania notowań warszawskiego holdingu były pogłoski o możliwych problemach z wykupem obligacji zamiennych i nagłaśniane obawy o jego płynność finansową związaną z udziałem w przetargu na zakup akcji zakładów energetycznych z tzw. grupy G-8.
O 5% spadł w środę kurs TP SA, wczoraj spadki na tym walorze pogłębiały się przez długi czas, ale podobnie jak inne blue chipy także TP SA odrobiła je z nawiązką (1,9-proc. wzrost). Wydawało się, że spółce szkodziły informacje z początku tygodnia o możliwości nałożenia na nią przez URT kary w wysokości blisko 500 mln zł.