W październiku Hygienika miała największą sprzedaż miesięczną w swojej historii - 4,2 mln zł. W IV kwartale prawdopodobnie uda się osiągnąć nieco ponad 11 mln zł przychodów, co oznaczałoby wzrost o 124 proc. w stosunku do tego samego okresu ubiegłego roku.
W całym 2006 r. sprzedaż może być o 128 proc. większa niż rok wcześniej i wynieść prawie 38 mln zł. Mimo to spółce nie uda się uzyskać dodatniego wyniku netto. Tym samym nie zostanie spełnione jedno z założeń strategii przyjętej przez prezesa Dariusza Nikołajuka. - Nie uda nam się wygenerować 45 mln zł przychodów, jak planowaliśmy. Część kontraktów dla sieci handlowych będzie realizowana dopiero w I kwartale 2007 r. - tłumaczy D. Nikołajuk. Poza tym spółka nie ograniczyła w wystarczającym stopniu kosztów - zarówno związanych z produkcją, jak i finansowych. Na wysokość tych ostatnich wpłynął wysoki kurs euro utrzymujący się przez większą część roku. Tymczasem Hygienika używa do produkcji głównie importowanych surowców. Także raty leasingu są denominowane w europejskiej walucie.
Zysk na poziomie netto powinien pojawić się w przyszłym roku. Tak zakłada zarząd. - Liczymy, że zarobimy na czysto 1,5-2,5 mln zł - mówi D. Nikołajuk. Przychody Hygieniki w 2007 r. mają wzrosnąć do 50-60 mln zł. Skąd te wyliczenia? Spółka ma już podpisane kontrakty dające miesięczne przychody na poziomie około 4 mln zł. Do tego liczy na nowe. Umowy podpisywane na 2007 r. z sieciami handlowymi (na produkcję wyrobów pod ich markami) pozwolą firmie na większy zarobek niż dotychczasowe kontrakty. - Ze zleceń, które dają nam niezadowalające marże, w ogóle zrezygnujemy - dodaje prezes Nikołajuk.
Hygienika ma zamiar odbudować pozycję własnego brandu. Pierwszy etap - tworzenie własnej sieci dystrybucji - już dobiega końca. - Jednak na rezultaty pracy naszych przedstawicieli handlowych w terenie zapewne będzie trzeba trochę poczekać - uważa Maciej Zientara, największy akcjonariusz firmy i szef rady nadzorczej. Własna sieć dystrybucji powinna przyczynić się do tego, że produkty pod markami Hygieniki (Bambino, Linell) będą w dużo większym stopniu obecne w tradycyjnym segmencie sprzedaży (sklepy niesieciowe). - Uznaliśmy, i potwierdzają to badania rynkowe, że klienci często zaopatrują się w produkty higieniczne(głównie dla kobiet) właśnie w osiedlowych sklepach lub drogeriach - tłumaczy D. Nikołajuk. Dlatego podwarszawska firma ma zamiar o 50 proc. zwiększyć budżet marketingowy.Swoimi produktami markowymi chce konkurować z rynkowymi potentatami, np. z Procter & Gamble.