Sławomir Skrzypek nie będzie mógł zmienić zarządu

Koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości nie mogą liczyć na to, że nowy prezes NBP da im stanowiska wiceprezesów. Nie pozwala na to prawo

Publikacja: 11.01.2007 06:17

Przed wyborem Sławomira Skrzypka na prezesa Narodowego Banku Polskiego nieoficjalnie mówiono, że jednym z elementów "ceny za poparcie" go przez koalicjantów PiS - Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin - była obietnica wprowadzenia do zarządu banku centralnego nowych osób.

W tym kontekście wymieniano Romualda Polińskiego z LPR (na razie jest on wiceministrem pracy i polityki społecznej, odpowiedzialnym za reformę emerytalną) oraz Aldonę Michalak z Samoobrony (o niej przed kilkoma tygodniami mówiono, że może zostać członkiem zarządu PKO BP, którym kierował wówczas Skrzypek). Trzecią nową osobą, która miałaby znaleźć się w zarządzie banku centralnego, jest Cezary Mech - twórca programu gospodarczego PiS.

Możliwości zmian

są ograniczone

Nowy prezes banku centralnego będzie miał jednak stosunkowo niewielki wpływ na obsadę stanowisk w zarządzie NBP. Dlaczego? Wszystko wyjaśnia lektura ustawy o banku centralnym. Zgodnie z nią, członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego są powoływani na sześcioletnią kadencję.

W zarządzie NBP są w tej chwili tylko dwie osoby, które powołano jeszcze zanim wprowadzono zasadę kadencyjności: to Tomasz Pasikowski i Józef Sobota. Jest jeszcze wakat. Łącznie z prezesem zarząd może liczyć dziewięć osób, a jest ich osiem. Z NBP odszedł niedawno do warszawskiego ratusza Andrzej Jakubiak, szef Departamentu Prawnego.

Pozostali członkowie zarządu - w tym dwaj wiceprezesi - są "nie do ruszenia" przynajmniej do 2010 r. Jeśli nowy szef zarządu NBP zdecyduje się na wprowadzenie do niego nowych osób, to będą to tylko "szeregowi" członkowie zarządu. Prezes będzie mógł jedynie pozmieniać kompetencje poszczególnych członków zarządu w taki sposób, by faktycznie włączyć "nowych" w zarządzanie bankiem.

Analitycy zwracają uwagę, że z punktu widzenia polityki pieniężnej zarząd ma do powiedzenia znacznie mniej niż Rada Polityki Pieniężnej. To ona decyduje o wysokości stóp procentowych. Do zarządu należy tylko przyjmowanie materiałów analitycznych, które trafiają na posiedzenia RPP. Na podstawie upoważnienia rady zarząd może też podejmować decyzje o interwencjach walutowych.

Sam Skrzypek ostrożnie wypowiadał się na temat zmian personalnych w NBP. Na poniedziałkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych deklarował, że jednym z filarów jego działania w banku będzie "merytoryczność". Zapowiadał też, że najpierw chce się zapoznać z pracą poszczególnych osób (w ten sposób odpowiadał na pytania dotyczące tego, kto będzie reprezentował NBP w Komisji Nadzoru Finansowego).

Ostatnia decyzja Balcerowicza

W czasie, gdy szefem NBP był Leszek Balcerowicz, to on zajmował się nadzorowaniem największej części działalności banku. W tej chwili te departamenty przechodzą pod opiekę jego następcy. Do kompetencji prezesa należy też m.in. wyznaczanie terminów posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej. Taka właśnie była jedna z ostatnich decyzji Balcerowicza - ustalił, że RPP spotka się 23 i 30-31 stycznia. .

Ministerstwo na deser

Według nieoficjalnych informacji, koalicjanci PiS mieli apetyty nie tylko na stanowiska w zarządzie NBP. Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że Samoobrona w zamian za poparcie Skrzypka domaga się stanowisk kierowniczych w resorcie finansów i NBP. Do ministerstwa trafić miałby Andrzej Wróblewski, 36-letni ekonomista, wiceprezes i dyrektor biura polityki finansowej Korporacji Polskie Stocznie. KPS utworzona została 2,5 roku temu przez Agencję Rozwoju Przemysłu, aby ułatwić pozyskiwanie kredytów przy budowie statków. Nikt w MF nie chce potwierdzić tej informacji. Z nieoficjalnych rozmów "Parkietu" w samej ARP wynika jednak, że taka nominacja jest prawdopodobna. Swojego kandydata do MF ma wystawić także LPR. Do tej pory głównym doradcą Ligi w sprawach finansowych był Andrzej Kaźmierczak z Katedry Bankowości warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej.Pogłoski o zmianach kadrowych w resorcie to jedna z przyczyn, dla których wicepremier Zyta Gilowska przełożyła zaplanowaną na dzisiaj konferencję o stanie finansów publicznych i planowanych przez ministerstwo reformach. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Gilowska nie chce, by o nominacjach w jej resorcie decydowały uzgodnienia koalicyjne.

Zysku NBP nie zobaczymy -

są nowe zasady rachunkowości

Nowy prezes NBP będzie miał ograniczone możliwości wspierania rządu przez zasilanie budżetu zyskiem banku. Dlaczego? W grudniu 2006 r., na ostatnim posiedzeniu pod przewodnictwem Leszka Balcerowicza, Rada Polityki Pieniężnej zmieniła zasady rachunkowości banku centralnego i wprowadziła zasadę, że bank będzie tworzył rezerwę na ryzyko kursowe (ryzyko wiąże się z tym, że jeśli kurs złotego idzie w górę, to zmniejsza się wyrażona w złotych wartość rezerw walutowych NBP; z punktu widzenia bilansu banku oznacza to stratę).

Jak zapowiedział wczoraj bank centralny, w tym roku ta rezerwa prawdopodobnie "skonsumuje" wszystkie dochody banku. Zysk będzie zerowy (uchwała RPP mówi, że jeśli rezerwa na ryzyko kursowe miałaby spowodować stratę NBP, to jej część jest "przenoszona" na kolejny rok), co oznacza, że w 2008 r. budżet nie dostanie z banku centralnego ani złotówki.

Czy nowy prezes NBP będzie miał możliwość zmiany tej

sytuacji? Raczej niewielką. "Przy oszacowaniu kwoty rezerwy uwzględnia się w szczególności: wielkość zasobów walut obcych obarczonych ryzykiem zmian kursu złotego do walut obcych, ocenę ryzyka zmian kursu złotego do

walut obcych, opartą na ogólnie akceptowanych i stosowanych konsekwentnie metodach szacowania ryzyka finansowego, dotychczasowy i przewidywany stan rachunku rewaluacyjnego oraz

przychody i koszty niezrealizowane, powstałe w wyniku zmian kursu złotego do walut obcych" - mówi uchwała RPP.

Przez dwa ostatnie lata ryzyko kursowe w NBP było zabezpieczane za pomocą tzw. rachunku rewaluacyjnego. Na początku 2004 r. miał on wartość 29 mld zł, ale skurczył się do zaledwie dwóch miliardów (NBP przypomniał, że przez ostatnie trzy lata złoty zyskał wobec dolara 22 proc., a wobec euro blisko 19 proc. - te dwie waluty mają przeważający udział w strukturze naszych rezerw dewizowych). Rachunek rewaluacyjny

powstał po to, by zabezpieczyć bank centralny przed próbami wykorzystywania rezerwy na ryzyko kursowe przez polityków. Wcześniej pojawiały się bowiem liczne apele polityków, by część rezerwy na ryzyko kursowe przeznaczyć

na finansowanie potrzeb

budżetu.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku