Kontrolowany przez państwo koncern paliwowy zamierza zbudować nad Pacyfikiem nową rafinerię. Rosnieft wstępnie szacuje, że koszt projektu wyniesie od 5 do 7 miliardów dolarów. Paliwo będzie dopływać do zakładu ropociągiem z Syberii, który jest teraz w trakcie budowy.
Jak powiedział wczoraj w Londynie Aleksander Sapronow, wiceprezes Rosnieftu, roczne zdolności produkcyjne nowej jednostki mają wynieść 20 mln ton rocznie. Dla porównania: największa polska rafineria, która mieści się w Płocku i należy do PKN Orlen, ma moce przerobowe rzędu 13 mln ton.
Odbiorcami wytworzonych paliw będą przede wszystkim klienci z Azji, gdzie trafi 90 proc. produkcji nowej rafinerii. Reszta popłynie do Stanów Zjednoczonych. - Uważamy, że rynek Azji i Pacyfiku jest bardzo obiecujący - twierdzi Sapronow. Wiceprezes paliwowego giganta nie wyklucza, że w pobliżu rafinerii powstaną również zakłady petrochemiczne.
Wczoraj Rosnieft poinformował, że pierwsza faza budowy rurociągu, który ma dostarczać ropę do planowanej rafinerii, pochłonie 11 mld USD. Wcześniej spółka chciała wydać tylko 6,6 miliarda dolarów. Koncen twierdzi, że korekta wyceny projektu jest związana ze zmianą trasy przebiegu nitki i inflacją. Jest to obecnie największa rosyjska inwestycja w ropociąg.
Na razie powstało dopiero 540 km rury. Do końca 2008 roku ma zostać zakończony pierwszy etap prac. Następny odcinek ma mieć długość 2100 km. Rosnieft jednak jeszcze nie oszacował, ile będzie musiał wydać na jego budowę.