PKO BP dostało już zamówione opinie prawne dotyczące możliwości funkcjonowania rady nadzorczej w okrojonym składzie - powiedział Marek Głuchowski, p.o. prezesa banku. Wczoraj nie potrafił jeszcze określić, czy według poproszonych o ekspertyzy specjalistów, rada może działać w pięć osób, chociaż w statucie określono, że powinna składać się z przynajmniej sześciu osób.

Jeszcze na początku stycznia rada nadzorcza banku była siedmioosobowa. Jednak po tym, jak p.o. prezesa Sławomir Skrzypek zdecydował się na kandydowanie na szefa NBP, przewodniczący rady Marek Głuchowski przeszedł do zarządu. To zaś oznacza, że nie może uczestniczyć w pracach rady. Z kolei w końcu stycznia z zasiadania w radzie nadzorczej PKO zrezygnował Jerzy Osiatyński (jako jedyny nie został wybrany do rady w ub.r. w trakcie zmian, o które wnioskował resort skarbu).

Zmniejszenie liczebności rady poniżej statutowego limitu spowodowało przerwanie jej prac - w tym nad wyborem nowego prezesa. Nieoficjalnie wiadomo, że opinia prawników była dla rady pozytywna - to znaczy, że będzie ona mogła wznowić prace.

Najważniejszą sprawą, z jaką musi się uporać rada nadzorcza, jest uzupełnienie zarządu, w tym wybór nowego prezesa. Po rezygnacji byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza z udziału w konkursie na szefa zarządu zostanie ogłoszone kolejne postępowanie, którego celem będzie znalezienie prezesa. Według naszych informacji, żaden z pozostałych ośmiu kandydatów nie zyskał bowiem akceptacji rady.

Możliwe natomiast, że już w najbliższych dniach uzupełnione zostaną wakaty na stanowiskach wiceprezesów. Oprócz p.o. prezesa w zarządzie największego polskiego banku są w tej chwili tylko trzy osoby.