Odkąd nasi pradziadowie doszli do wniosku, że złoto jest najlepszym towarem do pełnienia funkcji pieniądza, wydawało się, że problem wzajemnych relacji między różnymi walutami nie będzie tematem dogłębnych badań.
Przy założeniu, że władca nie oszukiwał własnych poddanych i nie zmniejszał ilości szlachetnego kursu w monetach, realna wartość danej monety w stosunku do monet bitych przez innych władców była stała i odpowiadała relacji wagowej zawartego w nich złota. Prosty obraz rzeczywistości monetarnej zakłócili rozbójnicy, których istnienie zniechęcało kupców do przewożenia dużych zasobów pieniędzy. Rozwiązaniem był kwit bankowy, który stanowił znak zdeponowanych monet. Dość szybko bankierzy zorientowali się, że kwity bankowe mogą z powodzeniem pełnić samodzielnie funkcje pieniądza, a ich podaż nie musi być równa zgromadzonym zasobom złota. Od czasu do czasu zdarzające się kryzysy bankowe zainteresowały władze państwowe pieniądzem papierowym.
Podatek inflacyjny
Inwencja władz nie poszła w kierunku kontroli podaży pieniądza, ale wrźcz przeciwnie - w kierunku wykorzystania pieniądza papierowego do łatwego finansowania potrzeb wydatkowych państwa.
Apogeum sukcesu pieniądz papierowy osiągnął w czasach rewolucji i wojen. Masowy druk pieniądza przez państwo finansował pęczniejące wydatki rządowe. Wzrost podaży pieniądza, mimo widocznych skutków inflacyjnych, był w rękach państwa o wiele skuteczniejszym instrumentem, niż obligacje wojenne. O nakładaniu dodatkowych podatków bezpośrednich władze nawet nie myślały, trzeba by było bowiem mieć dwie armie, jedną do walki z wrogiem zewnętrznym i drugą do ściągania podatków z własnych obywateli. Dzięki pieniądzowi papierowemu sfinansowano wiele rewolucji, chociaż, o ironio, podatek inflacyjny jest instrumentem najbardziej dotykającym mniej zamożne warstwy społeczeństwa. O ile za pomocą podatków bezpośrednich można bardziej łupić bogate warstwy społeczeństwa, to podatek inflacyjny w postaci gwałtownego wzrostu cen dóbr pierwszej potrzeby doprowadzał na granicę nędzy miejski proletariat. Paradoks historii polegał na tym, że po podatek inflacyjny sięgały władze rewolucyjne, które na sztandarach miały wypisane równość, a nawet i braterstwo. Podatek inflacyjny warto przypomnieć jako memento wszystkim tym, którym jak ość w gardle stoi niezależność władz monetarnych.