rynków wschodzących na przełomie roku mieliśmy korektę spadkową, która w
cenach zamknięcia osiągnęła najniższe poziomy 10 stycznia (Polska, Węgry,
Czechy, Turcja, Korea). Wyjątkiem są giełdy Ameryki Południowej (m.in.
Brazylia, Argentyna), gdzie było to dzień wcześniej. To są jak na razie
tegoroczne minima i wykreślenie ich "razem" z indeksem CRB nie było
przypadkowe, co pokazują kolejne tygodnie.
Indeks CRB od 11 stycznia do 23 lutego zyskał nieco ponad 10 proc. W tym
samym czasie indeksy giełdowe wzrosły odpowiednio: Brazylia 10,5 proc.,
Argentyna 9,4 proc, Korea 8,5 proc. (największy z emerging markets), Czechy
8,9 proc. Najsłabsze były Węgry zyskując tylko 4 proc. (dla porównania - tam
sprzedaż detaliczna wzrosła w grudniu tylko 3,3 proc r/r, a w Polsce 13,3
proc. i 16,5 proc. w styczniu), natomiast najmocniejsza w tym okresie była
Turcja gdzie indeks zyskał 19,0 proc. (w grudniu 2006 r. właśnie do Turcji i
Brazylii relatywnie najmocniej zwiększył się napływ kapitału od funduszy
inwestujących globalnie na emerging markets). Jak widać, w większości
przypadków stopy zwrotu na indeksach zbliżone są do osiągnięć indeksu CRB.
Gdzie Polska jest w tym gronie ? Indeks WIG20 w analogicznym okresie zyskał
11,4 proc., a WIG dzięki sile mniejszych spółek aż 13,0 proc.
Pomimo tak dużej zgodności indeksu CRB i indeksów z GPW, zarówno co do
momentu rozpoczęcia wzrostu iutego spadł na poziomy nie widziane od
pamiętnej gwałtownej wyprzedaży na przełomie maja i czerwca 2006 roku.
KGHM zdecydowanie lepiej naśladuje notowania surowca, choć fakt faktem, że w
tym wypadku jest zdecydowanie bardziej bezpośrednie przełożenie na wyniki.
Niezależnie jednak jak silna jest korelacja poszczególnych spółek z
notowaniami surowców, to należy pamiętać, że w przypadku GPW korelacja z
rynkiem surowców paradoksalnie nie zawsze jest największa w odniesieniu do
spółek surowcowych. Inaczej jest na pozostałych emerging markets i to
właśnie nastroje stamtąd przeniesione wskazują kierunki warszawskim
indeksom.
Na koniec jeszcze o nastrojach polskich bankowców. Sondaż w 200 placówkach
bankowych (Pengab) odbył się w dniach 6-13 luty. W ankiecie tej podawane
jest saldo prognozy i saldo oceny popytu na akcje, które często przytaczam
jako dobry (anty)wskaźnik nastrojów. W ostatniej ankiecie obie wartości
niemal nie uległy zmianie osiągając odpowiednio 38 i 37 (wobec 35 w
styczniu). W obu miesiącach ankieta przeprowadzana była w okresie, gdy
trwała korekta spod świeżo ustanowionych szczytów hossy. W obu przypadkach
wnioski są takie same - optymizm przy szczytach hossy nie jest na tyle duży,
by mówić o głębszych spadkach. Możliwe są na razie tylko krótkie korekty, po
których ponownie wrócimy na szczyty hossy. Oczywiście tylko do czasu, gdy
schemat ich systematycznego poprawiania stanie się dla wszystkich pewny.
Jednak pomimo niemal takich samych wartości, należy zwrócić uwagę, że tym
razem nie należy oczekiwać powtórki 12,7 proc. wzrostu (10 stycznia - 1
lutego). Od zakończenia korekty 12 lutego wzrost powinien być mniejszy, bo
choć nastroje są na zbliżonym poziomie, to w styczniu gwałtownie spadły, a
teraz pomimo wyższych poziomów indeksów nawet lekko wzrosły, co sugeruje co
najwyżej kosmetyczne poprawienie szczytów w obecnej fali wzrostowej.
[email protected]