Alma Market, oprócz rozwoju w Polsce (w tym roku zamierza zwiększyć liczbę delikatesów z 7 do 18-20), realizuje też plany ekspansji zagranicznej. - Jesteśmy w trakcie szukania dobrych lokalizacji dla naszych sklepów. W grę wchodzą największe miasta w Europie. Prawdopodobnie zaczniemy od Berlina, myślimy też o Wiedniu. W dalszej perspektywie delikatesy Almy mogłyby się pojawić również w Moskwie oraz na Ukrainie - zapowiada Jerzy Mazgaj, prezes spółki. Dodaje, że w przypadku tego ostatniego państwa w grę wchodziłby Kijów oraz zachodnie regiony Ukrainy.
Analitycy: to dobry pomysł
- Potencjał do rozwoju Almy w kraju ogranicza się do największych miast. Wyjście za granicę będzie naturalnym krokiem ekspansji. Berlin to ciekawy rynek, gdyż ze względu na jego "pojemność" (wielkość metropolii i docelowa grupa klientów) można otworzyć tam kilka placówek, co jest podstawowym warunkiem opłacalności (efekt skali). To także lokalizacja korzystna pod względem logistycznym - komentuje Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku. Dodaje, że Moskwa ma te same zalety co Berlin, poza odległością, więc otwarcie placówek wiązałoby się z koniecznością zorganizowania całej infrastruktury logistycznej.
Wtóruje mu Małgorzata Machnicka z firmy analitycznej PMR. - Wyjście za granicę z placówkami Almy uważam za naturalny etap w rozwoju firmy, która odnosi sukcesy w kraju. Należy się spodziewać, że zacznie od Niemiec, zbada sytuację i w zależności od rezultatów będzie podejmowała decyzje dotyczące dalszej ekspansji. Jeżeli chodzi o rynki wschodnie, na przykład Ukrainę, w miarę bogacenia się tych krajów lepsze będą perspektywy dla takich sklepów jak delikatesy Almy - uważa M. Machnicka.
Rynek czeka na prognozy...