Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które negocjują z Litwą, Łotwą i Estonią w sprawie budowy elektrowni atomowej w Ignalinie, nie mają oficjalnych informacji na temat wysokości udziałów, które mogą objąć w tym projekcie.
Coraz częściej pojawiają się informacje, że litewski rząd nie chce, aby czterej akcjonariusze objęli równe, 25-procentowe udziały. Takie stanowisko PSE przedstawiło przystępując do negocjacji w sprawie naszego udziału w budowie elektrowni atomowej. Z ostatnich wypowiedzi premiera Litwy Gediminasa Kirkilasa wynika jednak, że chce on, aby jego kraj miał więcej do powiedzenia w tym przedsięwzięciu. Litwa miałaby objąć 34 proc. udziałów w elektrowni jądrowej, a pozostali partnerzy, w tym również Polska, po 22 proc.
Co na to przedstawiciele PSE? - Informacje o tym dotarły do nas jedynie za pośrednictwem agencji prasowych - powiedział wczoraj Jacek Socha, prezes spółki. Liczy on na to, że kwestia poziomu zaangażowania poszczególnych spółek w atomowy projekt zostanie wyjaśniona w najbliższym czasie. Możliwe, że stanie się to podczas wizyty, którą Kirkilas ma złożyć w Warszawie.
Zgodnie z porozumieniem, które Polska zawarła z Litwą, Łotwą i Estonią, cztery kraje mają do 2015 r. zbudować w Ignalinie elektrownię atomową o mocy 320o MW.
PAP