Organizacje związkowe działające w Lotosie i zarząd tej firmy nie doszły do porozumienia w sprawie tegorocznych podwyżek płac. Ponieważ wspólnego stanowiska nie udało się ustalić przed 28 lutego, zgodnie z ustawą i zakładowym układem zbiorowym pracy wzrost płac ustala pracodawca.

Zarząd Lotosu w trakcie rozmów ze związkowcami godził się na maksymalny, ustalony przez rząd wskaźnik wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, czyli 3,4 proc. Propozycję odrzuciły wszystkie organizacje, z wyjątkiem Solidarności. - Najprawdopodobniej taki właśnie poziom podwyżek zostanie zaakceptowany na najbliższym posiedzeniu zarządu - powiedział "Parkietowi" Marcin Zachowicz, rzecznik prasowy spółki. Dodał, że w przypadku Grupy Lotos oznaczać to będzie wzrost średniej płacy zasadniczej o 5,6 proc. W efekcie fundusz płac w koncernie wzrośnie w tym roku do ok. 90 mln zł.

Dodajmy, że związkowcy żądali, aby pracownicy zarabiający do 3 tys. zł brutto otrzymali w tym roku aż 11-proc. podwyżkę. Pensje osób otrzymujących dotychczas wynagrodzenia od 3 tys. do 4 tys. zł miałyby wzrosnąć o 9 proc., zaś pracowników, którzy zarabiają od 4 tys. do 5 tys. brutto - o 7 proc. Organizacje związkowe chciały też, żeby zarząd przeznaczał comiesięcznie dodatkowo 50 tys. zł na indywidualne podwyżki.