Obecnie skuteczne przewidywanie kursów walut, czy rentowności polskich obligacji wymaga coraz bardziej globalnego podejścia. Co ciekawe, jego przydatność ujawnia się nie tylko w sytuacjach kryzysowych (gdy działa znany z czasów kryzysów walutowych lat 90. efekt zarażenia), ale także w czasie rynkowej prosperity.
Carry trading
Jednym z ciekawych zjawisk ostatnich lat, mających istotny wpływ na pozycję walut wschodzących, a co za tym idzie złotego, jest tzw. carry trading. Jego mechanizm sprowadza się do pożyczania nisko oprocentowanych walut i inwestowania w aktywa tych krajów, gdzie wyższe stopy procentowe dostarczają wyższych profitów (w bardziej wysublimowanej wersji carry trading bazuje nie tylko na różnicach w stopach, ale także różnicach w możliwych do osiągnięcia zwrotach z giełdy, obligacji itp.). O znaczeniu carry tradingu świadczy fakt, że w ubiegłym roku w portfelach globalnych inwestorów znaczna część zysków została osiągnięta właśnie w ten sposób. Innym dowodem na popularność takiej strategii inwestowania jest skala niedowartościowania jena, pomimo bardzo dobrych fundamentów tej gospodarki. Kurs tej waluty jest bowiem skutecznie zaniżany przez inwestorów pożyczających jena, po to aby ją następnie sprzedać i zainwestować w waluty wyżej oprocentowane. Warto się jednak zastanowić, co spowodowało, że ten sposób inwestowania upowszechnił się.
Niska zmienność
Najistotniejszym czynnikiem odpowiadającym za popularyzację carry tradingu jest niska zmienność. W ostatnich latach zauważono bowiem, że występują coraz niższe wahania tempa wzrostu gospodarczego, inflacji i stóp w gospodarce światowej. Dodatkowo postępująca globalizacja spowodowała, że zmniejszyły się dysproporcje w przebiegu cykli koniunkturalnych w poszczególnych krajach. Ta większa przewidywalność fundamentów makroekonomicznych powoduje, że wzrosła skuteczność metod inwestowania, które opierają się głównie na różnicy w wysokości stóp (w przypadku obligacji oznacza to, że oczekujemy zwrotów głównie z różnic oprocentowania, a nie zysków kapitałowych uzyskiwanych dzięki wzrostom cen obligacji). Takie podejście zakłada, że mniej uwagi przykłada się do dogłębnych analiz poszczególnych gospodarek. W zamian można rozszerzyć liczbę rynków, koncentrując się na tych z najwyższymi stopami procentowymi (a dokładnie z najlepszą relacją zwrot/ryzyko). Mówiąc krócej, większa przewidywalność sprzyja carry tradingowi.