W piątek kurs starachowickiego przedsiębiorstwa wzrósł aż o 18 proc. (w czasie sesji nawet powyżej 21 proc.), do 13 zł. Z rąk do rąk przeszło 680 tys. akcji, co stanowi 5,4 proc. kapitału Odlewni.
Podobny "wyskok" miał miejsce we wrześniu zeszłego roku. Papiery podrożały o ponad 27 proc., do prawie 10 zł, a właściciela zmieniło 9,8 proc. kapitału. Spekulowano wówczas, że do starachowickiej firmy wchodzi Roman Karkosik - okazało się, jednak, że znany inwestor kupił NFI Midas.
Po tej gwałtownej zwyżce kursu z ubiegłego roku nie ujawnił się żaden inwestor branżowy czy finansowy, a sama spółka nie opublikowała żadnego istotnego komunikatu.
- Teraz również jestem zaskoczony - twierdzi Leszek Walczyk, wiceprezes Odlewni i jednocześnie szef menedżerskiej spółki OP Invest, która jest właścicielem 42,5 proc. Odlewni. - Podtrzymuję złożoną w kwietniu deklarację, że w najbliższym czasie nie sprzedamy pakietu - mówi L. Walczyk. Jego zdaniem, piątkowa zwyżka kursu i wzmożone obroty mogą być po prostu pokłosiem spotkań, jakie Odlewnie regularnie odbywają z funduszami inwestycyjnymi. W akcjonariacie starachowickiej firmy jest "kilka" takich instytucji z 2-3-proc. udziałem.
Na rynku krąży jednak pogłoska, że Odlewniami zainteresowany jest giełdowy Kopex. - Jesteśmy zainteresowani odlewnictwem. Niemniej inwestycja w Odlewnie jest w tej chwili mało prawdopodobna - ucina kierujący Kopeksem Tadeusz Soroka.