Trwa zamieszanie wokół Telekomunikacji Polskiej związane z raportem analitycznym, jaki przygotował bank inwestycyjny Merrill Lynch. Rekomendacja, z wyceną akcji na poziomie 29 złotych, powstała na podstawie rozmowy z prezesem spółki - Maciejem Wituckim. Podczas niej prezes TP miał przedstawić analitykowi bieżącą sytuację i najbliższe plany operatora. Wiele z tych informacji jest kluczowych dla przyszłej wyceny przedsiębiorstwa. Zawierają bowiem zarys przyszłej strategii operatora, jaką ten zamierza dopiero opublikować. Chodzi m.in. o kwestie związane z zatrudnieniem.
"Parkiet" dotarł do słynnego już raportu. Analitycy rzeczywiście powoływali się na informacje, jakich udzielił im w bezpośredniej rozmowie szef Telekomunikacji. W raporcie czytamy, że przedstawiciele ML "spotkali się z prezesem TP w Warszawie". Maciej Witucki miał nazwać podstawowy biznes spółki "tonącym statkiem". Sygnalizował też sprzedaż spółek zależnych i części nieruchomości. Zgodnie z raportem ma to się wiązać z redukcją zatrudnienia o 7 tys. osób.
Przedstawiciele operatora ocenili przedstawione plany jako "rzekome". TP nie zaprzeczyła jednak, że prezes Witucki spotkał się z analitykami ML. W oficjalnym stanowisku stwierdzono, że "wiele uwag przypisywanych prezesowi TP nie odzwierciedla wiernie jego rzeczywistych poglądów i opinii". Sprawą zainteresowała się też Komisja Nadzoru Finansowego. - Badamy okoliczności powstania tego raportu analitycznego - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF. Wczoraj akcje TP kosztowały, po wzroście o 3,3 proc., 24,74 zł.