Sytuacja na giełdowym rynku firm deweloperskich zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze nieco ponad rok temu osoby chcące inwestować w akcje spółek nieruchomościowych nie miały właściwie większego wyboru. Musiały kupować papiery Globe Trade Centre lub Echa Investment. W ostatnich kilkunastu miesiącach, jak grzyby po deszczu, na GPW wyrastali kolejni deweloperzy, co nawet zachęciło władze giełdy do publikacji nowego subindeksu.
Na GPW wkroczyli m.in. liderzy warszawskiego rynku mieszkaniowego: J.W. Construction i Dom Development. Listę powiększyły też spółki, które "zrodziła" GPW. Są wśród nich zarówno firmy, które dotychczas prowadziły inny biznes i dopiero stawiają pierwsze kroki w branży nieruchomości, jak i takie, które od dawna zajmowały się deweloperką, ale dopiero teraz nabierają wiatru w żagle. Jedna z nich, mimo że nie może pochwalić się jeszcze wieloma gotowymi projektami, prezentując swoje plany na przyszłość, już okrzyknęła się liderem rynku. Tymczasem do dotychczasowego lidera - GTC, którego kapitalizacja przekracza 11 mld zł - było jej wciąż daleko.
Deweloperzy z importu
Sytuacja się istotnie zmieniła, gdy w kolejce na naszą giełdę ustawili się gracze zagraniczni. Pierwszą firmą spoza Polski z sektora nieruchomości, która zapukała do drzwi GPW, był austriacki Warimpex, specjalizujący się w segmencie hotelarskim (obecnie jest wyceniany na niespełna 1,5 mld zł). Był to jednak dopiero przedsmak tego, co miało nadejść. Kilka miesięcy po Warimpeksie przetartą przez niego ścieżką podążył austriacki gigant rynku nieruchomościowego - Immoeast. Przed wejściem na GPW przeprowadził międzynarodową ofertę publiczną o wartości 2,84 mld euro (ponad 10 mld zł). Jego kapitalizacja przekracza 32 mld zł. Niedawno na warszawski parkiet wkroczył kolejny czołowy gracz europejski - Orco Property Group (w dniu debiutu został wyceniony przez inwestorów na około 4,8 mld zł).
Obecnie więc polskie firmy deweloperskie rywalizują z konkurentami z zagranicy nie tylko w codziennej działalności (na tym polu nierzadko z nimi przegrywają, np. w przetargach na atrakcyjne grunty muszą uznać wyższość i zasobniejszy portfel hiszpańskich gigantów), ale również w staraniach o kapitał inwestorów giełdowych.