Minione pół roku mogło przynieść inwestującym w Pepees wiele zadowolenia, gdy patrzyli, jak kurs spółki przemierza kolejne dziesiątki złotych w górę. Szkoda tylko, że te wzrosty były związane z jedną decyzją, dotyczącą sprzedaży Browaru Łomża za 126 mln zł, a następnie podzielenia tych pieniędzy pomiędzy akcjonariuszy. W sumie na skup akcji własnych w drodze wezwania przeznaczono 92 mln zł.
Perspektywa osiągnięcia szybkich zysków ze spółki, która od lat nie wypłacała dywidendy, a jej akcje nie zyskiwały na wartości, odwróciła uwagę od ambitnych planów inwestycyjnych, jakie przedstawił nowy zarząd pod koniec 2006 r. Mają one uczynić z firmy, która niezbyt rentowną produkcję skrobi ziemniaczanej podpierała przynoszącym stosunkowo niewielkie zyski warzeniem piwa, potentata na rynku skrobiowym i sporego wytwórcę biopaliw.
W planach prezesa Andrzeja Kiełczewskiego, zatwierdzonych zresztą przez czołowych udziałowców i radę nadzorczą, jest wybudowanie fabryki skrobi zbożowej oraz nowoczesnego działu wytwarzającego skrobie modyfikowane. Ta część produkcji ma dać możliwość uzyskiwania większych marż, a także pozwolić na zwiększenie udziałów rynkowych w segmencie skrobi. Na rynku skrobi ziemniaczanej obowiązują dość restrykcyjne limity unijne. Ze 145 tys. ton przyznanych Polsce Pepees wykorzystuje ok. 23 proc. Zapotrzebowanie na różne rodzaje skrobi w Polsce wynosi do 500 tys. ton rocznie.
Dodatkowo zarząd spółki chce rozpocząć produkcję bioetanolu, wykorzystując do niej m.in. odpady powstałe przy produkcji skrobi. Zarząd Pepeesu szacował, że w ciągu pięciu lat podwoi się sprzedaż spółki - do 147 mln zł w 2011 r.
Początkowo na wszystkie inwestycje potrzeba było ponad 70 mln zł. Pieniądze miały pochodzić w większej części ze sprzedaży browaru, a także z dotacji unijnych i przyznawanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Obecnie, zdaniem prezesa Kiełczewskiego, na realizację wszystkich założeń strategii potrzeba około 94 mln zł. Tymczasem w kasie Pepeesu po wykupie akcji w celu umorzenia pozostanie kilkanaście milionów - tak jakby akcjonariusze zapomnieli, że zaakceptowana przez nich strategia wciąż jest realizowana przez zarząd. Ten liczy, że jesienią otrzyma 28-30 mln zł od agencji rządowej, bo odpowiedni wniosek jest już złożony. Brakujące fundusze mają pochodzić z kredytów bankowych, jednak, jak zaznacza Kiełczewski, zmniejszy się w ten sposób efektywność inwestycji. Z raz powziętych planów nie zamierza jednak rezygnować.