Nie widać końca hossy na amerykańskich giełdach. Już na początku wczorajszej sesji średnia Dow Jones wzrosła o 0,4 proc. i po raz pierwszy w historii przebiła poziom 14 000 punktów. Wskaźnik bił więc rekord czwartą sesję z rzędu. Pomogły w tym głównie korzystne dane o poziomie cen produkcji w poprzednim miesiącu. Jak podał Departament Handlu, ceny obniżyły się o 0,2 proc., po raz pierwszy od pięciu miesięcy, zamiast o dokładnie tyle wzrosnąć, czego oczekiwali ekonomiści. To świetne dane z punktu widzenia przyszłej polityki monetarnej. Spadek cen może dać Rezerwie Federalnej możliwość obniżenia stóp. Dziś może wyjaśnić się więcej, ponieważ tym razem ukażą się dane o cenach dóbr i usług płaconych przez konsumentów. Wśród 30 spółek z Dow Jonesa najwięcej zyskały akcje American Express, czwartego co do wielkości emitenta kart kredytowych. To efekt korzystnej rekomendacji od specjalistów z banku Goldman Sachs. Rynek napędzały też wczoraj informacje o kolejnych fuzjach i przejęciach. O kilkanaście procent podskoczył kurs Lyondell Chemical, firmy chemicznej, którą za 12 mld USD przejmie inna firma z tej branży Access Industries Holdings. Sporo zarobili też udziałowcy spółki z sektora naftowo-gazowego Pogo Producing, przejmowanej za 3,6 mld USD przez Plains Exploration & Production.

Na największych giełdach w Europie, właściwie tylko poza madrycką, indeksy wczoraj traciły. Spadek cen ropy w Londynie i obniżki rekomendacji spowodowały odwrót od spółek z branży naftowej. Spadły m.in. ceny akcji Totala i Statoila. Zdaniem analityków, notowania firm naftowych ostatnio pięły się w górę tak szybko, że wyceny przestały być atrakcyjne. Na przecenę miedzi i niklu zareagowały spadkami ceny papierów m.in. koncernów BHP Billiton i Anglo American. Wśród innych firm ucierpiał farmaceutyczny gigant Novartis, który oczekuje gorszej sprzedaży leków w najbliższych miesiącach. Na tym tle in plus wyróżnił się szwedzki Electrolux. Potentat branży AGD miał w II kwartale rekordowy zysk, świetnie poradził sobie na rynku amerykańskim.