Na przełomie czerwca i lipca tego roku Orlen miał wypuścić euroobligacje na łączną kwotę 0,8-1 mld euro. 10 lipca koncern poinformował jednak, że w związku z niestabilną sytuacją na rynku długu w Stanach Zjednoczonych, wstrzyma się na razie z planami emisji papierów dłużnych. Przedstawiciele spółki mówili wtedy, że wrócą do tych planów, gdy tylko sytuacja na rynku wróci do normy, co może nastąpić po dwóch tygodniach.
Od tamtego czasu upłynęły już nie dwa tygodnie, ale blisko miesiąc, ale o powrocie zawieszonych czasowo planów emisji euroobligacji nic w Orlenie nie słychać. - Sytuacja na rynku długu nie zmieniła się w ciągu tego miesiąca, a my nie mamy noża na gardle, i nie musimy się spieszyć z emisją obligacji - przekonuje rzecznik prasowy koncernu Dawid Piekarz.
Czy może w ogóle nie dojść do emisji papierów? - Można sobie wyobrazić, że przez kilka miesięcy sytuacja na rynku długu nie będzie na tyle stabilna, aby wypuszczanie obligacji było opłacalne. W tym czasie sytuacja finansowa koncernu może się na tyle zmienić, że inny sposób pozyskania gotówki będzie bardziej sensowny - tłumaczy D. Piekarz.
Zdaniem Flawiusza Pawluka, analityka z DM BZ WBK, taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. - Zadłużenie netto grupy wynosiło około 9 mld zł, a EBITDA na koniec roku sięgnie najpewniej 5,5-6 mld zł. Przy takich współczynnikach, emisja obligacji jest zupełnie niepotrzebna - argumentuje. Przypomina też, że PKN liczy w najbliższym czasie na zastrzyk gotówki ze sprzedaży akcji Polkomtela oraz - najprawdopodobniej - także Anwilu.