Arbitrzy przy Urzędzie Zamówień Publicznych zalecili Ministerstwu Finansów unieważnienie przetargu na budowę sieci teleinformatycznej dla resortu, która miała opleść aż 725 urzędów na terenie całego kraju. Budżet projektu został oszacowany przez zamawiającego na 143 mln zł.
Do tej pory MF korzystało z łączy dostarczanych przez Telekomunikację Polską (TP). Umowa z narodowym operatorem wygasa z końcem roku. Dlatego resort pod koniec lipca ogłosił konkurs na nowego dostawcę. Oferty można składać do 28 września.
Warunki przetargu zostały zaskarżone przez trzy firmy zainteresowane wzięciem w nim udziału. Crowley Data Poland, Exatel i Netia zwracali uwagę, że tego typu projekt jest niemożliwy do zrealizowania w tak krótkim czasie, a jedynym podmiotem, który mógłby dotrzymać terminu, jest TP, która - jako dotychczasowy dostawca - nie musi budować żadnej dodatkowej infrastruktury. Drugi z krytykowanych parametrów dotyczył wymogu wykazania się doświadczeniem w budowaniu sieci łączącej 300 obiektów. Jedynym podmiotem, który w Polsce ma takie referencje, jest... narodowy operator.
- Arbitrzy poprosili przedstawiciela resortu finansów o przedstawienie ekspertyz, na podstawie których zostały wyznaczone takie a nie inne parametry konkursowe. W odpowiedzi dostali analizę przygotowaną przez spółkę Talex, w której było wprost napisane, że przy tak założonych parametrach jedynym podmiotem, który może wygrać konkurs, jest Telekomunikacja Polska - opowiadał Dariusz Terlecki, dyrektor handlowy Crowley Data Poland. - To kliniczny przykład faworyzowania przez administrację publiczną jednego dostawcy kosztem innych firm, których oferty, jak pokazują inne tego typu przetargi, są od 10 do 40 proc. tańsze - uzupełnił.
MF, na podstawie werdyktu arbitrów, nie czekając na jego pisemne uzasadnienie, powinno anulować przetarg. Może to jednak równie dobrze zrobić dopiero po otrzymaniu dokumentu z UZP. - Jeśli dokument dotrze do resortu dopiero po 28 września, należy się liczyć z tym, że TP w międzyczasie złoży wcześniej ofertę. Wtedy zapewne sprawa trafi do sądu, gdzie może utknąć na długi czas - mówił D. Terlecki.