Dlatego, o ile w czasie sesji na rynek nie napłyną nowe silne impulsy podażowe, to po wczorajszym spadku o 0,97 proc. do 3567,07 pkt., indeks grupujący największe spółki powinien oscylować na poziomach z wczorajszego zamknięcia. Takie oczekiwania potwierdzają pierwsze notowania kontraktów terminowych na ten indeks, które o godzinie 9:09 testowały poziom 3571 pkt., spadając tylko 0,28 proc.
W poniedziałek warszawska giełda wyraźnie się podzieliła na dyskontujące spadki w USA największe spółki i zyskujące na wartości małe i średnie. To szukanie potencjalnych zysków w najbardziej przecenionym w czasie ostatnich spadków segmencie rynku jest naturalne. Jednocześnie jednak takie rozwarstwienie jest krótkotrwałe. Inwestycje w małe i średnie spółki wciąż są obarczone dużym ryzykiem, a po ostatnich silnych spadkach, niewielu inwestorów może być skłonnych to ryzyko podjąć.
W perspektywie najbliższych dni koniunktura na GPW może pozostać względnie dobra, co sugeruje chociażby duża liczba pesymistów na rynku (62 proc. typujących Wigometr wskazała na spadki w tym tygodniu). Jednak już w perspektywie najbliższych tygodni rośnie prawdopodobieństwo powrotu silnych spadków.
Prognozowanie innego scenariusza wymagałoby bowiem utrzymania wzrostowej tendencji na światowych parkietach, a co za tym idzie, wymagałoby założenia, że kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA został zażegnany, a Fed we wrześniu obniży stopy procentowe ryzykując wzrostem inflacji. W obu przypadkach są to zbyt śmiałe i wzajemnie się wykluczające tezy. Dlatego też zeszłotygodniowe wzrosty na GPW są tylko wzrostowa korektą, po zakończeniu której należy się spodziewać kolejnej fali wyprzedaży akcji. (ISB/X-Trade)
Marcin R. Kiepas