Przyjąć euro czy nie - oto jest pytanie

Rezygnacja z własnej polityki pieniężnej wymaga bardzo elastycznej polityki fiskalnej, zdolnej reagować na ewentualne zewnętrzne szoki. Rząd Malty musi dalej ograniczać bieżące wydatki administracyjne, zakończyć restrukturyzację państwowych firm i rozpocząć gromadzenie publicznych oszczędności koniecznych do stabilizacji systemu emerytalnego w przyszłości

Publikacja: 16.10.2007 09:13

Dlaczego warto pochylić się nad Maltą? Kraj, który kojarzy się z zakonem rycerskim, chlubną rolą w czasie II wojny światowej i dla niektórych z nas również z miłymi wakacjami, od pierwszego stycznia przyszłego roku stanie się członkiem Eurolandu. Warunki, w jakich Malta decyduje się na wstąpienie do strefy, stanowią ciekawy i godny uwagi przykład dla analizy wyzwań, jakie stoją przed potencjalnymi chętnymi przymierzającymi się do przyjęcia euro.

Uwaga opinii publicznej na ogół koncentruje się na wypełnieniu kryteriów z Maastricht. Ten problem spędza sen z powiek politykom odpowiedzialnym za wejście do elitarnego klubu euro. Mniej uwagi przywiązuje się do działań długofalowych, niezbędnych dla utrzymania korzyści z przynależności do jednolitego obszaru walutowego. Wypełnienie kryteriów z Maastricht przyszło Malcie stosunkowo łatwo. Wysoki jeszcze w 2004 roku, wynoszący prawie 5 procent deficyt budżetowy kraj obniżył do stabilnego, dwuprocentowego poziomu. Nie odbyło się przy tym bez "kreatywnych", jednorazowych działań, takich jak na przykład sprzedaż gruntów państwowych. Ostatecznie jednak stabilizacja fiskalna uzyskała pozytywną opinię władz europejskich, a dług publiczny przekraczający 60 procent PKB nie był wystarczającą przeszkodą na drodze do euro.

Kryterium inflacyjne Malta spełniała dużo wcześniej, trudno się temu zresztą dziwić, kraj o olbrzymim stopniu otwartości gospodarki (eksport i import stanowią odpowiednio ponad siedemdziesiąt i osiemdziesiąt procent produktu krajowego brutto) inflację "importuje" z zewnątrz. Poziom stóp procentowych, mimo restrykcyjnej polityki pieniężnej nie odbiega istotnie od oprocentowania w Eurolandzie. Przy sztywnym kursie walutowym, którego parytet nie był zmieniany od 1992 roku (pomijając zmianę koszyka walutowego), dwuletni okres funkcjonowania w mechanizmie ERM2 był czystą formalnością.

Dlaczego zatem łatwe wypełnienie kryterium z Maastricht nie oznacza automatycznie przyszłych sukcesów Malty w strefie euro? Źródłem niepokoju jest systematyczna utrata międzynarodowej konkurencyjności maltańskiej gospodarki. Realny kurs walutowy, wyliczony w oparciu o jednostkowe koszty pracy, poszedł w górę o ponad 15 procent w ciągu ostatnich pięciu lat.

Sytuacji nie poprawia fakt, że eksport opiera się na dwóch sektorach - turystyce i produkcji półprzewodników. Ten pierwszy sektor jest bardzo wrażliwy na wzrost kosztów pracy. Na domiar złego zmiana charakteru turystyki śródziemnomorskiej, która w coraz większym stopniu opiera się na wojażowaniu statkami wycieczkowymi zamiast zamieszkiwaniu w hotelu na wyspie, powoduje znaczne obniżenie dochodów. Z kolei przemysł elektroniczny, ze względu na konkurencję dalekowschodnią, przestał być lokomotywą ciągnącą eksport. W rezultacie należy oczekiwać pogorszenia się salda na rachunku obrotów bieżących.

Należy jednak z całą mocą podkreślić, że ewentualne proste rozumowanie: pozostać poza strefą euro i następnie zdewaluować maltańskiego lira w celu stymulacji eksportu, jest bardzo złą receptą na powstałe problemy. Chociaż dewaluacja może chwilowo wesprzeć eksport, długoterminowo będzie działać proinflacyjnie i w rezultacie doprowadzi do ponownej realnej aprecjacji waluty. Ograniczenie deficytu na rachunku bieżącym wymaga zastosowania wielu instrumentów. Przede wszystkim właściwej polityki strukturalnej, która zwiększy skłonność do inwestowania i wesprze chwiejący się eksport. Eksploracja nowych możliwości inwestycyjnych właśnie się rozpoczęła, Malta już teraz jest potęgą europejską w zakresie gier internetowych. Biznes ten przyniósł ponad 6 procent w skali PKB wpływów netto. Konieczne jest również ograniczenie wzrostu płac. Większa konkurencyjność na rynku pracy wymaga zmiany struktury zatrudnienia. Obecnie ponad jedna czwarta zatrudnionych osób pracuje w sektorze publicznym. Ograniczenie administracji i restrukturyzacja państwowych firm powinny "uwolnić" część zasobów siły roboczej i zasilić bardziej efektywne sektory gospodarki. Dalszych, ambitnych zmian wymagają finanse publiczne. Rezygnacja z własnej polityki pieniężnej wymaga bardzo elastycznej polityki fiskalnej, zdolnej reagować na ewentualne zewnętrzne szoki. Rząd Malty musi dalej ograniczać bieżące wydatki administracyjne, zakończyć restrukturyzację państwowych firm i rozpocząć gromadzenie publicznych oszczędności koniecznych do stabilizacji systemu emerytalnego w przyszłości.

Napięty program reform może prowokować pytanie, czy przystąpienie do strefy euro nie jest przedwczesne? W bilansie "strat" z pewnością odnotowane zostaną społeczne koszty reform strukturalnych i fiskalnego dostosowania. Należy jednak pamiętać, że przeprowadzenie tych reform byłoby również niezbędne, gdyby nawet Malta pozostała poza strefą. Opóźnienie reform i ewentualna poprawa bilansu płatniczego poprzez dewaluację, jak już wspomniałem, pobudziłyby inflację, żądania wzrostu płac i ostatecznie ponownie prowadziłyby do spadku konkurencyjności. Stabilizacja cen za pomocą własnej polityki pieniężnej oznacza z kolei wyższe stopy procentowe niż w Eurolandzie.

Szybsze wejście do strefy ma zatem swoje korzyści. Malta będzie mogła sobie pozwolić na większy i dłużej trwający deficyt na rachunku bieżącym. Wyeliminowanie ryzyka kursowego pozwoli bowiem poszerzyć dostęp do rynków finansowych i łatwo finansować deficyt na rachunku bieżącym. A ten nie będzie groźny, dopóki sprawnie działa sektor bankowy. Pozyskiwane z zewnątrz oszczędności, o ile finansują właściwe projekty gospodarcze, będą służyć wzrostowi eksportu w przyszłości i nie grozi to gwałtownym odpływem kapitału. Pozytywny scenariusz oparty jest na korzyściach, jakie daje przynależność do wspólnego obszaru walutowego. Korzyści pojawią się jednak wtedy, gdy realizowany jest - wzbudzający zaufanie - program gospodarczy. Zaniechanie reform i ewentualny kryzys gospodarczy oczywiście miałyby różny przebieg w przypadku posiadania własnej waluty i prowadzenia odrębnej polityki pieniężnej niż w przypadku funkcjonowania w strukturach wspólnego obszaru walutowego. Trudno jednak, podejmując decyzję o przystąpieniu do strefy euro, kierować się czarnym scenariuszem zakładającym brak woli reformowania gospodarki?

Władze Malty zdecydowały się podjąć ryzyko i wprowadzić kraj do Eurolandu. Decyzja okaże się słuszna, o ile wykażą determinację w reformowaniu gospodarki.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy