Deklaracja PAI Media, że ogłoszą wezwanie na 100 proc. akcji Elektrimu pochodzi z 17 września. W piśmie do zarządu Elektrimu akcjonariusz pisał, że złoży rynkowi ofertę, jeśli to wystarczy, aby zarząd Giełdy Papierów Wartościowych wykluczył akcje spółki z giełdowego obrotu.
Tymczasem właśnie 17 września GPW negatywnie rozpatrzyła pierwszy (z 10 września) wniosek zarządu Elektrimu o wykluczenie z obrotu papierów "króla spekulacji". Zapewnienie akcjonariusza najwyraźniej dotarło zbyt późno, aby mogło mieć wpływ na decyzję Giełdy. W decyzji odmownej zarząd GPW podał (między innymi), że wyda zgodę, jeśli inwestorom zostanie zapewniona możliwość zbycia akcji. Dopuszczał przy tym zarówno scenariusz, w którym ktoś ogłasza wezwanie na Elektrim, jak i drugi, w którym papiery zostają zamienione na inne.
"Parkiet" odnalazł informację o deklaracji PAI Media w sądzie upadłościowym. Była częścią argumentacji, jaką zarząd zastosował wyjaśniając nadzorcy sądowemu spółki czemu dąży do wycofania spółki z giełdy. - Deklaracja PAI Media jest nadal aktualna - zapewnił wczoraj Piotr Nurowski, prezes Elektrimu.
O tym, że ktoś musi ogłosić wezwanie na 100 proc. akcji Elektrimu, aby spółka dostała zgodę na opuszczenie GPW, od początku informowała Komisja Nadzoru Finansowego. Zgodnie z prawem, cena w wezwaniu nie może być niższa niż średnia cen w transakcjach giełdowych z ostatnich 3 i 6 miesięcy poprzedzających wezwanie, ważona wolumenem obrotów. W połowie września, KNF wyliczyła ją na ok. 8 zł. Od tamtego momentu minęło półtora miesiąca. Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby wezwanie było ogłaszane dziś, cena za papier w przybliżeniu wyniosłaby 8,5-9,9 zł. Pierwsza wartość to średnia arytmetyczna kursów akcji Elektrimu na zamknięciu sesji w ostatnich 6 miesiącach. Druga - średnia zamknięć ważonych wolumenem obrotów. PAI Media musiałyby wyłożyć w wezwaniu 464-546 mln zł.
Trzeba pamiętać, że Giełda odrzucając wrześniowy wniosek zarządu Elektrimu, podała, że następny rozpatrzy pozytywnie, jeśli będzie zawierał mocniejsze argumenty. Nie wiemy, co zarząd Elektrimu napisał we wrześniowym wniosku. Wiemy tylko, jak tłumaczył swoje motywy nadzorcy sądowemu. Wyjaśniał, że po ogłoszeniu upadłości firma działa na styku dwóch różnych systemów prawnych: prawa upadłościowego i giełdowego. Zarząd obawiał się też, że nie będzie w stanie spełniać przepisów o polityce informacyjnej spółek giełdowych, a to z kolei może stać się przyczyną, dla której zostanie odebrany mu tzw. "zarząd własny" (na rzecz syndyka) nad Elektrimem.