Polityka Polski dotycząca sektora gazowego nie powinna być zmieniana w zasadniczych punktach - taką rekomendację daje minister gospodarki Piotr Woźniak tworzącemu się właśnie rządowi. Jego zdaniem, powinniśmy najpierw wybudować terminal skroplonego gazu w Świnoujściu i zapewnić sobie dostawy surowca z szelfu skandynawskiego.
Dopiero po zrealizowaniu tych projektów i uniezależnieniu się od dostaw gazu z jednego kierunku możemy, zdaniem Piotra Woźniaka, zmieniać podejście do dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Inne działania mogą zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu i bezpieczeństwu państwa. Według niego, zapowiadane przez polityków Platformy Obywatelskiej plany powrotu do rozmów z Rosjanami na temat budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego, nie są dobrym pomysłem. Dlaczego? Rosjanom zależałoby w takim układzie na przejęciu kontroli nad EuRoPol Gazem (obecnie PGNiG i Gazprom mają w niej po 48 proc. udziałów, Gas-Trading - 4 proc.).
Piotr Woźniak podkreślił w piątek, że istotnym zagrożeniem jest dla Polski budowany przez konsorcjum niemiecko-rosyjskie konsorcjum Nord Stream gazociąg północny. Istnieje obawa, że może on zostać wykorzystany do tranzytu gazu do Europy Zachodniej z całkowitym pominięciem Polski i biegnącego przez nasz kraj rurociągu jamalskiego.
Co więcej, jak zaznaczył ustępujący minister, start budowy gazociągu północnego opóźnia się, wciąż zmienia się planowana trasa jego przebiegu i rosną koszty całego przedsięwzięcia.
- To zwiastun podwyżek cen gazu w Europie. Z powodu przeinwestowania (szacowany koszt przedsięwzięcia to obecnie około 5-6 mld euro - red.), a nie ze względu na warunki rynkowe - wyjaśnił P. Woźniak.