Przez zaledwie sześć sesji cena aluminium utrzymała się na poziomie powyżej 2600 USD za tonę. Od początku tego tygodnia metal ten jest znowu tańszy, co wynika z niekorzystnych dla jego ceny spodziewanych i faktycznych relacji podaży i popytu.
Dwaj najwięksi producenci aluminium, Chiny i Stany Zjednoczone, poinformowali ostatnio o wzroście produkcji tego metalu. W Chinach produkcja aluminium z odzysku ma być w tym roku większa
o 5,7 proc. i wynieść 2,98 mln ton. Przewiduje się, że w najbliższych latach wzrost produkcji będzie jeszcze większy, gdyż utrzyma się bardzo silny popyt na ten metal ze strony chińskiego przemysłu, a zwłaszcza sektora motoryzacyjnego. Amerykański The Aluminium Institute poinformował, że w październiku produkcja tego metalu wzrosła w USA o 18 proc.
z niecałych 190 do ponad 223 tys. ton. W skali roku daje produkcję na poziomie 2,63 mln ton. Jednocześnie coraz więcej raportów zapowiada spadek popytu na metale przemysłowe, gdyż nieuniknione wydaje się spowolnienie wzrostu gospodarczego. Prognozy rozwoju gospodarczego obniżyły ostatnio Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Nie widać końca zapaści na amerykańskim rynku mieszkaniowym, a w Japonii spowolnienie tej branży jest największe od 10 lat. Wczoraj po południu za tonę aluminium w kontraktach trzymiesięcznych płacono na Londyńskiej Giełdzie Metali 2587 USD, o 17 USD więcej niż na poniedziałkowym zamknięciu.
W miniony wtorek na zamknięciu sesji aluminium kosztowało w Londynie 2643 USD za tonę.