Weekendowa Analiza Futures

Publikacja: 18.11.2007 12:01

Trzeci z rzędu spadkowy tydzień na rynku akcji zaniepokoił jego

uczestników i obserwatorów. Media, które zwykle mają tendencje do

przejaskrawienia rzeczywistości niemal biją na alarm. W krótkim czasie w

tytułach prasowych dwukrotnie pojawiło się słowo rzeźnia, który w

zamierzeniu miał oddać to, co dzieje się w tej chwili z cenami akcji. Na

forach internetowych zaczynają pojawiać się wypowiedzi osób, które już

sporo straciły i nie wiedzą co zrobić. Jedni błagają o pomoc, a inni są

tylko zrezygnowani. Sytuacja zaczyna przypominać tą z sierpnia, gdy

pierwszy raz od ponad roku przyszło nam przeżyć poważniejszy spadek cen.

Wtedy wszystko skończyło się dobrze. Strach nie trwał długo, a straty w

znacznej części zostały odrobione.

Zapewne znaczna większość posiadaczy akcji ma nadzieję, że i tym razem

sytuacja "jakoś" się unormuje. Być może faktycznie jeszcze nie teraz

zaczyna się bessa, ale podskórnie chyba wszyscy czują, że w ciągu

najbliższych miesięcy pojawi się trudny okres dla akcjonariuszy. Właściwie

słowo "trudny" jest tu dość delikatne. Już teraz wielu graczom przebieg

notowań spędza sen z powiek, a wiec to, co mam dziś do powiedzenia nie

przyniesie im ulgi. W ciągu ostatnich trzech tygodni kontrakty na WIG20

straciły dokładnie (od maksimum z 29 października do minimum w ostatni

piątek) prawie 13 proc. Mniejsze spółki straciły więcej, ale też i

potencjalne zyski były większe. Dotychczasowa przecena nie jest jeszcze

tym, co może być podstawą dla poważnych emocji. Te zostawmy sobie na

bardziej odpowiednie czasy. Na czasy, gdy słowo rzeźnia będzie bardziej

adekwatne, gdy ceny w czasie jednej sesji będą pokonywać odległość, którą

teraz pokonują w ciągu jednego tygodnia.

Każdy, kto liznął tematu inwestycji spotkał się z pojęciem zależności

ryzyko/zysk. Dla wielu jest to zależność głównie teoretyczna. Pojęcie

ryzyka (a więc możliwości poniesienia straty) było do niedawna raczej

abstrakcyjne. Sama strata to coś w gruncie rzeczy odległego. Hossa nie

uczy ponoszenia strat. Przynajmniej nie na rynku akcji. Możliwość jej

pojawienia się przez wielu graczy jest, czy raczej była, skutecznie

wypierana na podobnej zasadzie jak wypierana jest możliwość zachorowania

na raka płuc przez polaczy - to zdarza się innym, ale nie mnie. Cześć

żyjących w błogim oszukiwaniu samych siebie jest teraz brutalnie

wybudzanych. Straty są tak samo realne, jak zyski i trzeba nauczyć się z

nimi radzić.

Ze wspomnianego układu ryzyko/zysk zyski już były. Rynek w ostatnich

miesiącach pokazuje nam, że teraz jest czas na ryzyko. Większa zmienność,

wyższy poziom emocji sprawiają, że obecność na rynku nie polega już tylko

na kupnie i obliczeniu rosnącego kapitału. Kto nie zaskoczył

lipcowo-sierpniowego egzaminu teraz ma poprawkę. Jeszcze jest szansa na

zaliczenie. Nauka zasad obecności na rynku jest ciekawa, ale brutalna. Kto

nie zaliczy, jest skreślany z listy. Nie ma możliwości powtarzania roku.

Na szczęście jest szansa na reaktywowanie się, gdy ponownie ma się kapitał

na czesne.

Hossa trwa (w tej chwili przyjmujemy założenie, że nadal mamy do czynienia

z trendem wzrostowym) właściwie sześć lat. Dołek został wyznaczony na

początku października 2001 roku. Wystarczająco długo, by mogła się

zakończyć. Rynek jest cykliczny i prędzej, czy później każdy trend dobiega

końca. Ten, zdawałoby się, oczywisty fakt dla wielu taki oczywisty nie

jest. Gdy zaczynają się spadki, a zwłaszcza, gdy trwają już jakiś czas i

są bardzo dotkliwe, pojawiają się poszukiwania winnych takiej sytuacji.

Zwykle to są ONI, czyli ci mądrzejsi, zornio taka winą obarcza się Alana

Greenspana. Autorem tych zarzutów jest nie byle kto, bo laureat nagrody

Nobla Joseph Stiglitz. Zarzuca on Greenspanowi, że zbyt niskimi stopami

wpompował on do obiegu zbyt wiele pieniędzy, co zaowocowało zbyt wysoką

wyceną aktywów.

O ile cięcie stóp procentowych w chwilach trudniejszych dla rynku jest

zachowaniem dyskusyjnym, to obwinianie Greenspana za decyzje innych jest

równie dyskusyjne. Zresztą sam Greenspan broni się tym, że stopy były

niskie na całym świecie, a bańka na rynku nieruchomości to stan właściwy

nie tylko dla gospodarki USA, ale przynajmniej kilkunastu innych krajów.

Meritum sprawy jest ciekawe i pewnie jeszcze pojawi się wiele nowych

wypowiedzi, ale nie ono tu jest najważniejsze. Sednem sprawy jest to, że

dzięki nobliście rynek otrzymał pierwszą kandydaturę na kozła ofiarnego.

Ktoś przecież musi za TO odpowiadać. Nie ma tu znaczenia, że każdy

samodzielnie podejmował decyzje inwestycyjne i każdy samodzielnie składał

zlecenia. Liczyć zyski można samodzielnie, bo to jest przyjemne, ale

straty niech ktoś liczy za nas, bo nie mamy ochoty psuć sobie nastroju.

Trzy tygodnie spadków to jest coś. Na tyle duże coś, że obecnie oczekuje

się tygodnia spokojniejszego. Tak przynajmniej wskazuje WIGOMETR, który

ostatnio zanotował dodatnią wartość. Ankietowani liczą na wzrost wartości

indeksu w nowym tygodniu. Cóż, jest to możliwe. Tym bardziej, że są ku

temu sprzyjające okoliczności. W USA szykuje się skrócony tydzień notowań.

W czwartek Amerykanie będą obchodzić Święto Dziękczynienia, a w piątek

rynki będą szybciej zamknięte, by hucznie rozpocząć sezon świątecznych

zakupów. Jest więc całkiem możliwe, że i tym razem ankietowani (po raz

czwarty z rzędu, co jest wynikiem wyjątkowym) będą mieli rację. Nie

zmienia to faktu, że podaż ma w tej chwili przewagę. Na wykresie

tygodniowym ( Wykres_1.gif ) widać, że indeks zbliża się do dolnego

ograniczenia kanału wzrostowego. Brakuje stu kilkudziesięciu punktów, a

więc większa aktywność popytu jest tu możliwa. W końcu wyjście z

długoterminowego kanału dołem można byłoby odczytać jako zakończenie

hossy, choć dla lepszego efektu warto poczekać na zejście pod poziom dołka

z sierpnia ( Wykres_2.gif ). Tu sygnał byłby ewidentny.

Kamil Jaros

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy