- Poważnie rozważamy kontynuację prywatyzacji PKO BP. Mogłaby się ona odbyć przez Giełdę Papierów Wartościowych, ale trudno na razie mówić o terminach - powiedział w piątek w Sejmie Aleksander Grad, szef resortu skarbu. Z wypowiedzi tej może wynikać, że do kosza trafia pomysł łączenia PKO z PZU, nad którym zastanawiał się poprzedni rząd.
Prywatyzacja PKO BP ruszyła w 2004 roku. Obecnie Skarb Państwa dysponuje 51,45 proc. akcji banku. Zdaniem analityków, koncepcja dalszej prywatyzacji jest lepsza niż fuzja PKO z ubezpieczycielem. - To była wizja czysto polityczna. Nadal bowiem nie został zażegnany konflikt z Eureko i wszystko wskazuje na to, że inwestor nie zamierza się z PZU wycofywać - mówi Piotr Palenik, analityk ING Securities. - Poza tym należy pamiętać, że konsolidacja nie jest konieczna do ścisłej współpracy banku i ubezpieczyciela w dziedzinach takich jak na przykład bancassurance - wyjaśnia.
Dodaje również, że z punktu widzenia Skarbu Państwa sprzedaż kolejnych 5-10 proc. akcji PKO może być dobrym pomysłem i przynieść wpływy do budżetu na poziomie kilku miliardów złotych. Natomiast z punktu widzenia obecnych akcjonariuszy pomysł ten jest niekorzystny, bo podaż dodatkowych akcji zazwyczaj negatywnie odbija się na bieżącym kursie giełdowym.
Czy przy obecnej, bardzo niepewnej sytuacji na giełdzie warto wprowadzać do obrotu kolejne walory państwowej instytucji finansowej? - W sektorze dużych banków sytuacja wciąż pozostaje dość stabilna. Notowania kształtują się na poziomie około 10 proc. niższym od historycznych szczytów - odpowiada Piotr Palenik.