Ostatnio Najar pracował dla jednego z zachodnich banków internetowych w Rosji.

Wśród finansistów to rzadkość, by porzucać działalność biznesową na rzecz polityki. Czy skłoniła go do tego obecna sytuacja na rynku bankowym? Według Najara – nie. – Gdybym chciał mieć bezpieczną posadę, nie powinienem siedem lat temu odchodzić z Citibanku – mówi kandydat na europosła. Najar był szefem filii amerykańskiej grupy w Czechach. Został wiceministrem infrastruktury w rządzie SLD.

Sergiusz Najar kandyduje do PE z dolnośląskiej listy SLD-UP. Uważa, że jego atutem jest znajomość nie tylko sytuacji w Polsce, ale też w Czechach czy Hiszpanii (Najar zna język czeski i hiszpański; jak sam mówi, ma w tych krajach dużo kontaktów). W PE chce zajmować się m.in. tematyką infrastruktury, transportu, a także przesyłu energii i danych.

Najar stracił stanowisko prezesa BOŚ pod koniec 2005 r., po objęciu rządów przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie dostał skwitowania z pracy na stanowisku szefa banku. Deklarował chęć wyjaśnienia tej sprawy w sądzie, jednak ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. – Problemem było to, że walne zgromadzenie nie przyjęło uchwały w sprawie udzielenia mi absolutorium. Otrzymałem opinie prawne, z których wynikało, że ponieważ nie ma żadnej uchwały, nie mam też czego skarżyć – wyjaśnia Najar.